środa, 22 września 2021

Przyszedł 2021 i kazał poprzedniemu potrzymać piwo

 Wydawało mi się, że 2020 był koszmarny, że ten musi być lepszy.

Moja mama jest w szpitalu. 12 września pojechałyśmy na SOR, bo leki na nerkę nie dawały radę i do tego doszedł ostry atak astmy. Nerka nie ruszyła, ruszyły dializy i w środę wydawało mi się to koszmarem, wyszłam płacząc, bo mama była bardzo słaba, nie mogła wstać z łóżka, płakała. Moja mama płakała! Najtwardszy człowiek na ziemi. W czwartek już nie mogłam się do niej dodzwonić. Trafiła na OIOM, gdzie miała mieć wymienione osocze, przez podejrzanie choroby autoimmunologicznej. Ile ja się napłakałam...

W czwartek miała momenty, że nie wiedziała, gdzie jest, nie poznała mnie. Znów płacz po wyjściu. Ale w piątek poznała moich braci, nawet coś mówiła, choć niewyraźnie, bo po sterydach spuchła.

W niedzielę zostałam ja w stanie śpiączki, od respiratorem. Rano była bez kontaktu, z ostrą dusznością. Już nie miałam sił płakać.

Nie reaguje na leki, wyniki ma dobre.

Niby wszystko działa, a ona gaśnie.

Mam momenty, że się trzymam, że mam nadzieję, że zbiera siły, że da radę, ale mam też takie, że jej już tam nie ma.

Paraliżuje mnie każdy dźwięk telefonu. Funkcjonuję. Nie żyję, funkcjonuję. Dzieci do szkoły, ja do taty, coś mu ugotować lub zawieźć gotowe, zrobić zakupy, zapalić w piecu, potem szpital, znów tata, żeby wyłączyć piec. Dom. Dobrze, że Osobisty jeszcze czasem pracuje z domu, to jest łatwiej. Ogarnia też te trudne rzeczy, jak na przykład przestawienie ogrzewanie na zimowe, bo to wiedziała mama, czy wymiana dachu, którą miała zamówioną na październik. I ogarnia mnie, kiedy się rozpadam na milion kawałków.

3 komentarze:

  1. Miejmy nadzieje....
    Sił i wytrwałości Wam życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mama da radę. Musi. Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety wiem jak to jest. Trzymaj się. Trzymajcie się wszyscy.

    OdpowiedzUsuń