wtorek, 28 stycznia 2020

Leniwe ferie

Bardzo leniwe i zaczęte już w piątek. A zaczęło się od tego, że zdrowa Córa wróciła ze szkoły, a dwie godziny potem miała już gorączkę, kaszlała i ogólnie była chora. Lekarz już obsłuchał oboje i leżą. Nie wiem, jak to zrobiłam, ale przekonałam do łóżka. Znaczy w piątek ledwo czyli, to leżeli, sobota i niedziela już nie bardzo, ale wczoraj kazałam leżeć, bo inaczej nigdzie nie jedziemy. Oglądają bajki, czytają, gramy w gry, dajemy radę.
Poza tym całą rodziną żyjemy zbiórką na Kacperka Ryło, parę rzeczy wystawiliśmy na licytację, parę wylicytowaliśmy, ale to się wydaje tak mało, jak mówimy o 8 milionach złotych, że szok. Ale dziś jest ogień, coś się kończy, zbiórka zaczyna lecieć na łeb na szyję, licznik się kręci. Co chwilę sprawdzam, co chwilę dzieci pytają, ile jeszcze brakuje, by Kacperek poleciał po zdrowie. Od parunastu dni tym żyjemy i choć będzie ogromna radość, jak się uda, to też pewnie poczucie pustki. Ale wiecie co jest w tym najlepsze? Jakie to obudziło pokłady ludzkiej dobroci, kreatywności i otwartości. Kiermasze ciast, koncerty, licytacje ubrań i zabawek, a nawet rysunków dziecięcych. A wszystko to w obrębie niewielkiego w sumie obszaru, choć ludzi z daleka też nie brakuje. Ten temu odbierze, tamten coś przywiezie, żeby były nowe fanty. Serce rośnie. Inną sprawą jest koszt całego leczenia, niewyobrażalny i nie do uwierzenia, że ktoś może na tyle wycenić życie. A Kacper nie jest jedyny, inne dzieci też walczą z czasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz