wtorek, 20 czerwca 2017

O wizytacji, specjalnie dla Klarki

Dobra, pojechałam wczoraj po bandzie, nawet człowiek się nie może uzewnętrznić, że ma doła, bo go od razu ścigają, na FB, mailowo i smsowo też. Dzięki, że jesteście :) i ścigacie. Ogarnęłam się, dzień gorszy minął, a ja jako to słoneczko jasne świecę. Głównie nogami bladymi, jak trup, bo chyba słońce wie, żem blondynką intelektualną i nie łapie mnie nic a nic.
Dobra, bo zbaczam z tematu.
Na Boże Ciało Osobisty sobie zaplanował, że zabierze dzieci do swoich rodziców, bo ci mają dla nich prezent. Na moje stwierdzenie, że to ciut głupio, żeby dzieciaki po tenże jechały tylko wzruszył ramionami. Świętym ten mój chłop zostanie, jak nic już mu szykują aureolkę (za życie ze mną oczywiście też), ale w sumie na rękę mi to było, po co mam ich oglądać i chować się po kątach we własnym domu (to znaczy mężowskim, jak mi ciągle wypomina, nie wiem, ze złośliwości, czy ot tak, teściowa, choć Osobisty próbuje tłumaczyć, że on jest w papierach, a dom budował dla nas i jest nasz). Ale ja dziś skaczę po tematach. Jak widzicie, humor mi wrócił, język też pod ostrzałkę oddałam, więc będzie się działo.
No więc tego. Dzień przed Bożym Ciałem, ja dwoję się i troję za sceną, żeby popakować rzeczy z przedstawienia, Osobisty usiłuje ogarnąć anty-widza, znaczy Syna, a tu dzwoni teściowa. Czy aktualne, blablabla, bo ona to się cieszy, choć teściu uznał, że on sobie pójdzie, bo dzieci od niego uciekają. No pewnie, po co zostanie, niech go dłużej nie widzą (ostatnio chyba w Wielkanoc, ale pewna nie jestem) to na pewno nie będą uciekać. Osobisty się wkurzył, oświadczył, że w takim razie on nie jedzie i oni mają zaproszenie do nas. I tyle ze spokojnego weekendu.
Dzieciakom nic nie mówiliśmy, bo wiadomo, różne grypy i inne choroby egzotyczne spadają na teścia, jak ma do nas przyjechać, ale o dziwo się zjawili i to nawet punktualnie, a nie godzinę za wcześnie. Na wejściu teściu oznajmił, że może byśmy w końcu zrobili normalne schody. Zjeżyłam się ciuteczek i od razu mi przestały przeszkadzać nasze tymczasowe schody z palet. Zostawimy je chyba, teraz to takie modne. Jednak dobry człowiek z tego teścia, od razu doceniłam, co mam.
Dzieciaki oczywiście się schowały, ja mam kieszeń podziurawioną, bo mi się nóż otwierał na "Chodź, ukochaj dziadzia i daj buziaka", ale zmilczałam. Bardzo jestem z siebie dumna.
Oczywiście po jakiejś godzinie teścia dopadł nagły i niespodziewany ból głowy, wziął i pojechał. Ona została, bo Córa ją do czytania Śpiącej królewny zaprzęgła. Już wiem po kim Osobisty tak kaprawo czyta, jakby siekierą tekst tłukł. To znaczy to czytanie jest nawet dobre, przy Osobistym dzieciaki zasypiały w try miga, ale się chłop wyrobił, moduluje głos i tyle z szybkiego spania. Bo przy mnie to wcale zasypiać nie chcą.
Babcia poczytała, pochodziła po naszym ogrodzie, zapytała nawet, co czytam dobrego, ale powiedziałam, że nic. Przecież sama mi mówiła, że ja takie głupiutkie książki czytam, to co się pyta. A o zdradzie czytałam, to jeszcze by coś Osobistemu nagadała :P Strzeżonego...
Porzucam Was bezwzględnie, bo mam otwarty edytor i zabieram się za pisanie. Choć nie wiem, czy w takim humorze powinnam się brać akurat za tekst dotyczący przemocy psychicznej.

17 komentarzy:

  1. Oj jęzorek się wyostrzył, a i owszem. Ja akurat taki lubię, ale ponoć dziwna jestem ;) Pióropusz mi się letko nastawił jak papudze na to, że mieszkasz nie w swoim, a w mężowskim domu (wtf?), dostroszył się też przy informacji o czytaniu głupiutkich książek. Teraz obrażę potężnie Twoją teściową, bo przypomina mi w "obyciu" żonę brata mamy (tak, tego z lepkimi rękami). Też jad z pyszczka kapie i do wszystkiego musi wbić szpileczkę. Bo po co ktoś ma mieć za ładnie i po swojemu. Jak jest zbyt szczęśliwy, trzeba go do ziemi, za nogę. Nic tak nie zasmuca takich ludzi jak cudze szczęście i nic nie drażni tak jak mamtowdupizm. Ech, trzym się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teściowa wiecznie podkreśla, że ona mieszka u męża, bo dom jest jego. U nas też tak jest, papiery są na Osobistego, bo działka była jego i tak zostało. On nawet chciał mnie dopisać jako współwłaściciela, ale się nie zgodziłam, bo musielibyśmy wszędzie razem się podpisywać, bardzo niewygodne.
      A o głupiutkich książkach to tydzień po ślubie usłyszałam, bo ona czyta historyczne, a ja tylko obyczajówki i fantasy.
      Ot, taki typ człowieka, co gada, co ślina na język przyniesie, nie bacząc na konsekwencje. A może, tak jak piszesz, czerpiąc z tego jakąś dziwną radość.

      Usuń
  2. no widzę, że humor faktycznie dzis lepszy i cieszę, się, że to był jedynie chwilowy dołek.
    No to wizyta "przyjemna" :) U nas moi rodzice tak mają, a kiedy to, a kiedy tamto, a czemu to jeszcze nie skończone... a ja zawsze mam ochotę powiedzieć, że doba ma tylko 24h, a tak w ogólę to zrobimy jak nam się będzie chciało, o! Ale wtedy to już w ogóle zostałabym wyklęta z rodziny :P choć w sumie co mi tam, i tak jestem na dobrej drodze, bo im zwróciłam uwagę :P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doba ma 24, a pieniądze też się nie kocą, jak króliki. On zawsze by zrobił lepiej, inaczej, ale nie pomyśli, że bylibyśmy zupełnie w innym punkcie, jakby nas z domu nie wywalił, bo nie musielibyśmy jeździć na budowę 25 km. Ale przecież my się wtedy nie zrozumieliśmy i to oczywiście nasza wina. Moje relacje z teściami nie są proste i przyjemne.

      Usuń
    2. My też mielismy wątpliwą przyjemnosc mieszkać przez kilka miesięcy z moimi rodzicami i to było zdecydowanie o kilka miesięcy za długo, więc doskonale Cię rozumiem. Po tym czasie w naszych relacjach z nimi już nigdy nie będzie tak, jak kiedys

      Usuń
    3. My mieszkaliśmy z moimi, jak nas teść tydzień po ślubie wywalił. To nie był dobry pomysł i każdemu będą odradzać

      Usuń
    4. no to rzeczywiscie tesciowie z piekla rodem... :(

      Usuń
  3. No to faktycznie teraz juz wiadomo skąd dol byl...
    Ja to trochę inaczej na to wszystko patrzę bo moja teściową juz nie żyje ale z nią miałam dość fajne relacje. Co do dzielnia moje twoje przecież wspólne. Nie rozumiem tego chyba tylko po to powiedziane żeby Ci dogryźć 😒

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z moimi teściami nigdy się nie dogadywałam i ten stan się nie zmieni. Dzieci inaczej, bo to ich dziadkowie, ale ja się zmuszać nie zamierzam.
      Ona tak naprawdę myśli i teść co chwilę podkreśla, że to jego dom. Przecież żona to obca baba, a jak jeszcze nie pracuje, to przecież co ona w ten dom wnosi. Takie idiotyczne myślenie.

      Usuń
    2. wiesz co mnie najbardziej wkurza? ta presja, to wyganianie matek do pracy, ten brak akceptacji społeczeństwa na matczyne wybory, w innych krajach tego nie ma albo jest wręcz odwrotnie - masz dzieci, zajmujesz się nimi a na pracę zawodową przyjdzie czas. U nas nawet jak pracowałam zawodowo ale na zlecenie albo na umowę o dzieło to uznawana byłam za tą, co siedzi w domu i nic nie robi. Ostatecznie może chodzi o podatki, których kobiety nie pracujące zawodowo nie odprowadzają i nie utrzymują z nich prawdziwych pasożytów? A niektóre teściowe mają źle w głowie bo są zwyczajnie zazdrosne - ich córki są głupie, niedouczone i brzydkie a tu synowa piękna i mądra, no jad kapie z zębów jadowych.

      Usuń
    3. Dziwne jest to, że Osobisty to jedyny syn. Tym bardziej nie umiem zrozumieć, że wyszła, by nie patrzeć, jak się pakujemy po koszmarnej awanturze z finałem w wyprowadzce z nie do końca wyremontowanego piętra u nich w domu.
      Pracować nie chcę, to znaczy nie chcę wracać do pracy i zostawiać dzieci od rana do wieczora nawet w najlepszej instytucji czy z kluczem na szyi. A że mogę sobie na to pozwolić, tym bardziej kole w oczy.

      Usuń
  4. My mieszkamy u babci w takim razie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze remont robicie? Przecież to nie Wasze ;)

      Usuń
  5. Ja też mieszkam u męża ;) Moja Teściowa jest pokręcona ale nie jest przeciwko mnie, no i zajmowała się Martyna żebym mogla wrócić do pracy i z Kasia też jest. Nasze relacje są w porządku chociaż nie zawsze tak było, ale było minęło nie ma co rozpamietywac. Mieszkać w każdym razie bym z nia nie chciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja niby też nie jest przeciw mnie, tylko tak powychodziło idiotycznie. Ja jej pewnych rzeczy nie umiem wybaczyć, ona nie widzi w wielu nic złego.

      Usuń