poniedziałek, 26 czerwca 2017

Ablacja po raz drugi

Mama miała wyznaczony termin ablacji na tą środę, ale miała dzwonić w piątek, czy wszystko idzie zgodnie z planem. W piątek oznajmili jej, że nie ma miejsc, nie jest wpisana i ma czekać. Na pytanie mojej mamy, czy ma odstawić zastrzyki, bo już bierze pielęgniarka powiedziała, że zadzwoni do niej w poniedziałek. Mama miała do mnie oddzwonić, by zaplanować, kiedy do niej przyjedziemy i cały plan na po ablacji.
Dziś o 12.30 odebrałam telefon: "Pakuję się, muszę być do 4 w szpitalu, jutro zabieg". Chciałam ją zawieźć, ale słusznie zauważyła, że zanim dojadę, będzie w połowie drogi. (Już wiem, po kim Córa jest tak zdeterminowana i uparta, moja mama ma lat 70, a sama z torbą pojedzie do szpitala, busem.) Wzięła ze sobą komórkę, ma naładować w szpitalu.
Bardzo chcę, żeby się udało, poprawiłoby jej to komfort życia. I jestem dumna z niej, bo zdecydowała się po poprzedniej nieudanej.

3 komentarze: