wtorek, 18 kwietnia 2017

Jak ze świętami było

W tym roku prawie udało się zrealizować plan. Nie poszliśmy tylko w Wielki Czwartek do kościoła. W piątek początek przygotowań, na czele z fryzjerem chłopaków. Ja nie poszłam przed świętami, bo katar mam taki, że ledwo dycham i się bałam czegoś gorszego, a z lekami to u mnie krucho :P Na szczęście ostatnie pasemka i farba są takie, że nie widać, tona odżywek i olejowanie działa cuda i nie musiałam tak na już.
W Wielki Piątek zrobiliśmy tak, by zdążyć na nabożeństwo, Syn na początku współpracował, a potem się uśpił, więc mieliśmy naprawdę długi wieczór. Nawet myśleliśmy, że w Sobotę, na wieczorne nabożeństwo już nie pójdą, tylko pójdziemy święcić, ale oboje chcieli. Na południe święcenie, już po wspólnym malowaniu jaj i przygotowaniach. Oni sami robili rafaello, znaczy dzieci i Osobisty, sałatkę robiłam z nimi ja, dzieciaki kroiły w plasterki, ja w kostkę. Święcenie na dwunastą, potem porządki i zbieranie najmniejszego kwiatka. Do kościoła lecieli, jak na skrzydłach, bo będzie ognisko (Córa nawet pytała, czy też kiełbaski ;) ) Syn znów oddalił się w objęcia Morfeusza i o ile Córa kazała sobie zatkać uszy na odwieszeniu dzwonów, tak on... spał... Niestety Córa zaczęła się nudzić i zamiast powiedzieć, zaczęła się awanturować, więc wyszliśmy wcześniej.
Niedziela to pobudka o 5 rano, doprowadzanie dzieciaków do pionu i Rezurekcja. Kwiatków nam starczyło do 2/3 trzeciego okrążenia, więc uważam, że nie było źle. Bibuły nie cięłam, bo to sprzątać trzeba, a ksiądz się nie chce godzić. W kościele było im ciężko usiedzieć, ale dali radę do końca. Na popołudnie byliśmy umówieni u mojej mamy, całe rodzeństwo, a Syn o 11.20 oświadczył, że idzie spać i jak powiedział, tak zrobił. Zanieśliśmy śpiocha do auta, Córa uśpiła się po drodze ;)
Bracia minęli się o jakieś piętnaście minut, więc mama nie miała nas wszystkich na raz, ale i tak miała nas dużo ;)
W poniedziałek oczywiście woda poszła w ruch, ale symbolicznie, do południa Osobisty zabrał dzieci do teściów, a po południu przyjechał starszy starszy brat z rodzinką, bo bratanica jeszcze nie widziała naszego domu. Przy okazji pozbyłam się resztek rzeczy dla malutkiego dziecka, bo moje już nie będą najmłodsze :) Szkoda, że nie wyrobiła się wcześniej, bo miałam więcej, ale cóż.

To były dobre święta :)

3 komentarze:

  1. Fajne święta u Was były ;) My spędzaliśmy dwa dni sami, nareszcie odpoczęliśmy, a wczoraj u rodzinki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I to jest najważniejsze! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. My w Wielkanoc byliśmy u moich rodziców, a w Lany Poniedziałek mmieliśmy gości w domu. Trochę nawet na spacer wyszliśmy, więc było fajnie :)

    OdpowiedzUsuń