środa, 25 lutego 2015

Wybyci i zwierzakowo

Mój latawiec znowu od nas poleciał. (Jak kobieta to latawica, to on jest latawiec (: )Wczoraj rano wyszedł z domu, na szczęście dzieciaki go trochę zobaczyły, bo wraca dziś w nocy, a jutro musi iść do pracy. Znów na galowo. Próbuję go przekonać do ubrania ślubnego garnituru, oczywiście nie na spotkania, bo jednak wieczorowy mocno, a on nie chce, bo mu się nie podoba na zdjęciach :P. Może go przekonałam ostatnim zdaniem, że seksownie w nim wygląda i ma ubrać dla mnie. Zobaczymy.
My za to wczoraj pojechaliśmy do mojej mamy. 50 rocznica 18 urodzin to nie przelewki ;) Córa wybrała babci kwiatka, śpiewała sto lat i piekły razem pączki. Fajnie było. Chociaż ja już tam wolę wpadać i wypadać. To tu jest mój dom. Tam czasem jest super, a czasem mam ochotę wstać i wyjść, już, teraz, natentychmiast. Dosiedziałam wczoraj, bo myślałam, że mi się Córa uśpi w aucie, ale tu spotkała mnie niespodzianka, bo dotrwała i mi jeszcze pomogła młodego wykąpać. A jutro mój Starszy Młodszy Brat kończy 47 lat. Jakoś przeraziła mnie ta liczba. Gorzej z drugim, bo jeszcze dwa lata więcej, ale to dopiero w maju, więc jakoś nie dopuszczam do siebie tego ostatniego roku przed półwieczem. Przecież chłopaki ciągle młodzi i piękni.

Córa marzy o psie. Codziennie o nim mówi, planuje, że będzie spał koło jej łóżka, w brązowym spaniu i będzie miał na imię Pluto i będzie go karmić i w ogóle... A my na razie nie możemy sobie pozwolić na psa. Mamy nieogrodzone, a nie wyobrażam sobie psa ciągle trzymać  w domu. Szczególnie, że Osobisty marzy o jakimś dużym psie. Choć ja ostatnio stwierdziłam, że chcę dwa. Jednego zaczepnego, drugiego obronnego. Fajnie wygląda, jak taki maluch stoi pod brzuchem dużego.
Mamy za to zamówionego kociaka. Żeby tej naszej koci nie było smutno, bo wariuje czasem. Decyzja w pewnym momencie była zawieszona, bo... Kocia rzuciła się na nas. A było to tak. Syn wył, nie do uspokojenia, na częstotliwości nie do zniesienia. Kot schował się pod stołem, a Syn tam polazł. Kot nie wytrzymał, rzucił się na młodego, na głowę, Osobisty go uwolnił, to kota rzuciła się na Córę. Wyszliśmy poranieni wszyscy, kot na cenzurowanym (moja pierwsza myśl? uśpić cholerę, albo wypierniczyć na mróz, niech siedzi, niech robi co chce). Na dzień dzisiejszy kota spokojna, na płacz nie reaguje, więc zostaje u nas. I kociaka dostanie do kompletu.
Tak, wiem, część z Was powie, że kota się trzeba pozbyć, jak są dzieci. Słyszałam to już. Na śmietnik, co? To może starych ludzi też na śmietnik. Koniec w temacie.

8 komentarzy:

  1. "Kota trzeba się pozbyć jak są dzieci" - uwielbiam to. Uważam, że taką tępotę jak najbardziej trzeba piętnować i kiedy tylko się usłyszy tego typu zdanie, odpowiedzieć odpowiednio, żeby kretynce (tudzież kretynowi) poszło w pięty. Bo za dużo tego łazi po świecie, zdecydowanie. Kupią kota, bo pasuje do mebli, bo ładny i można się pochwalić (zwłaszcza kiedy drogi), a jak tylko coś nie podpasi, od razu do wywalenia. Jak rzecz. Nawiasem mówiąc, płacz tudzież wycie dziecka jest dla mnie straszne. Rodzic musi go znosić, no bo wiadomo, ale sama po sobie widzę, że nic mnie nie drażni bardziej niż to. Nie wiem czemu, nie mogę tego wytrzymać. Na miejscu tego kota naprawdę wolałabym siedzieć na mrozie, poza domem.

    Ostatnio stwierdziłam, że podobnie jak tych od wyrzucania kota trzeba traktować tych, którzy pytają: "A czemu jeszcze nie macie dzieci?" plus sadzą teksty o szklance wody, egoizmie i inne takie. Jeśli taki wścibski trafi na mnie, drugi raz nie zapyta, ale co, kiedy trafi na kogoś, kto straszliwie chce mieć dziecko, tylko nie może? Potraktować na brutala, to się nauczy i na drugi raz będzie pilnował jęzora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kota miała taki atak pierwszy raz, poza tym płacz olewa, ten był wkurzający też dla mnie. Ale już słyszałam po tym, jak Syn wyglądał, jak po bitwie, że pozbyć, wywalić... Do schroniska. Gryzłam i drapałam nie gorzej od niej. Mnie też do schroniska :P

      Tacy od dzieci też mnie wkurzają. Właśnie przez to, że mogą kogoś bardzo skrzywdzić. A poza tym, co komu do tego, no...

      Usuń
  2. Każdy ma swoja cierpliwosc, kot tez :)
    U nas teraz jest czas kiedy Kudlata błaga o kota, troche sie to chyba wiąże z tym, ze ma pojawić sie rodzenstwo. Ja koty kocham wiec stoję po jej stronie, pozostaje jednak czysto techniczna kwestia do rozważenia - co robic z kotem kiedy wyjeżdżamy? No troche sie musimy zastanowic.
    W Polsce posiadanie zwierzaka dosc niepoważnie sie traktuje, jak kaprys, chcesz to masz, a jak sie rozmyslisz to mozesz "po prostu" sie pozbyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kota do sąsiadów :P albo do hotelu dla zwierząt :) przy czym mały kot i małe dziecko to wyzwanie nie lada.
      Bo to wygodne. Zwierzak przestaje być puchatą kulką i ląduje za drzwiami samochodu.

      Usuń
  3. Oj, tam :) Mila mnie czasem szczypie i gryzie, mam ją wyrzucić? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie tak od razu, ale wyprowadzać na smyczy i w kagańcu :P

      Usuń
  4. Rany, jak słyszę to zdanie, że kota trzeba się pozbyć, "bo dziecko", ogarnia mnie dzika furia. Nie rozumiem i chyba nigdy nie wpadnę na to, co ma piernik do wiatraka. Naukowcy już dawno udowodnili, że kontakt malucha ze zwierzęciem od małego sprawia, że dziecko lepiej się rozwija, jest bardziej wrażliwe i pogodniejsze. Ale ludzie swoje, grrr... Ile biednych kotów przez to cierpi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No toksoplazmoza i inne paskudztwa. Np wsadzanie ogona do gardła w celu uduszenia, rzucanie się na ruszające ciemiączko, czy też alergia na sam widok :P Ale ze mnie podła matka, jeszcze drugiego kicię chcę. Toż mi dzieci padną

      Usuń