środa, 5 listopada 2014

Światełko w tunelu i tęsknie...

Zaświtało światełko w tym naszym tunelu i mam nadzieję, że to jednak nie jest pociąg. Migdały są mniejsze. Pani doktor będzie Córę ciągła za uszy, by nie musiała być cięta, bo może się jej cofnąć i być ok. Trzymam się tego, jak tonący brzytwy. A co do uszu, to zapalenie, jak ta lala, w uchu ogień, jak się pani wyraziła, ale leki trafione, dziś już łobuzuje i jest nadzieja.
Początek listopada nastraja mnie tęsknie. Tęskni mi się za takim jednym Panem, głównie 1 listopada. No cóż, niektóre rozstania bolą i zostają blizny, które przypominają o sobie. Może, kiedyś, w innym życiu się jeszcze spotkamy. Ja jestem, kurczę, no, niereformowalna jestem, ale jestem i jak będzie trzeba, to znów stanę murem. To chyba Przyjaźń, nie? Ale nie do mnie należy decyzja zaproszenia mnie na nowo do życia, więc zostaje mi tęsknota w okolicach listopada. I maja też.

6 komentarzy:

  1. Piszesz o dziadku? Tęsknota za bliskimi w pewnych momentach doskwiera niestety i nic na to nie da się zaradzić.

    OdpowiedzUsuń
  2. KAsia ..ja tesknie czesciej niz ci sie wydaje do pewnym osob... nawet sama nie wiem jak mocno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo my głupie i niereformowalne, albo te inne baby takie..

      Usuń
  3. Jest kilka takich osób, za którymi tęsknię i które widuję bardzo rzadko- odległość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja tej wcale i mi kurczę, szkoda bardzo, ale cóż, takie życie czasem

      Usuń