piątek, 10 października 2014

Na seks nigdy za wcześnie?

Ostatnio widzę coraz więcej młodych rodziców. Ale nie młodych, w sensie 20 parę lat, bo w sumie to ja z tymi moimi 27 z Córą byłam młoda, według teraźniejszych standardów, ale takich młodych po naście lat. W mojej okolicy dwie takie pary chodzą, dalej jest ich jeszcze więcej. Może faktycznie chcieli, byli gotowi i tak dalej. Kiedyś taki wiek macierzyństwa nikogo nie dziwił. Dziś szokuje, bo szkoła, bo studia, praca, kariera. I jednak coś w tym jest, że to "za mało".
Pamiętam, jak pracowałam w Domu Dziecka (z dużej litery, bo mnie drogi i konkretny), to 12 latka pytała mnie, czy jestem dziewicą, bo ona jest i się tego wstydzi. Nie było to wcale aż tak dawno temu, choć w czasach sprzed Osobistego, czyli jednak ponad 7 lat. Zszokowana byłam i tak naprawdę nawet nie wiedziałam, co powiedzieć. Chyba coś wspomniałam o tym, że koleżanki niekoniecznie mówią całą prawdę, że to nie powód do wstydu, ale i nie do rozgłaszania, o intymności, odpowiedzialności i tak dalej. Ot, praca wychowawcy.
Inna dziewczyna, mając lat 14 rozpaczała, że nie ma jeszcze chłopaka, ja miałam wtedy 22 i pierwszego. Gorzej, bo jej matka też uważała, że to powód do rozpaczy i tragedia narodowa.
W wieku lat 13 bawiłam się lalkami, prałam im, przebierałam, gotowałam. Dziś dzieciaki, tak, dzieciaki, w wieku lat 13 bawią się penisami kolegów i cyckami koleżanek. Bawią się w słoneczko i zakładają, kto przeleci więcej osób. Seks to zabawa, świetna zabawa. A potem, ups, trzeba gotować, prać i przebierać. Nie lalkę, żywe dziecko.
Nie neguję seksu, nie będę prawić nikomu morałów, że z miłości, z tym jedynym, a na pewno nie będę mówić, że po ślubie. Prawdopodobnie własnemu dziecku na jakąś wycieczkę, oprócz wiedzy, wręczę prezerwatywę. Bo świat nie stoi. Jednak ma prawo mnie to przerażać i przeraża.
Tyle dzieci ma dzieci. I po co? Dla seksu, dla zabawy? Ok, niech się sekszą, niech kochają... Tylko na litość, gdzie rodzice, gdzie choćby szkoła, albo na końcu, gdzie internet? Niech się zabezpieczają, niech nie dorastają za szybko... Choć może jak uprawiają seks, to dorośli? Chyba jednak nie... Dorosłość to odpowiedzialność. A odpowiedzialny seks, to seks z zabezpieczeniem, nie tylko przed ciążą...

4 komentarze:

  1. Moja mama jest od lat nauczycielką i to, co czasem opowiada, nie mieści mi się w głowie. Dziewczyny w wieku 14, 15 lat, a nawet młodsze, zamykają się z chłopakami w ubikacji, na dyskotekach szkolnych zachowują się wulgarnie, są wyzywające. Upomnienia nic nie dają, młodzi zazwyczaj robią na przekór otoczeniu. Ciąża w tym wieku to zazwyczaj tragedia dla nastolatka i pół biedy, jeśli taki ma wsparcie od rodziców i zapewnioną pomoc. W wielu przypadkach rodzina umywa ręce i zwykle kończy się to tragicznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie zachowanie z kolei prowadzą do gwałtów, bo założę się, że połowa z nich ściemnia, że chce, potem kolega się napali i gotowe. Nie usprawiedliwiam gwałtów oczywiście, ale czasem nie biorą się z powietrza.
      Nawet ze wsparciem jest ciężko, bo coś się bezpowrotnie kończy... A już adopcja, aborcja, zostawiają ślad na całe życie.

      Usuń
  2. Dlatego myślę sobie, że byłabym koszmarną matką. Z chłopakiem jeszcze może by jakoś poszło, ale dziewczynkę trzymałabym w piwnicy albo przykutą do kaloryfera, tak gdzieś do 18-tki. Bo, niestety, nie da się zaprogramować dziecka jak pralki.

    Ale tak mi się smutno zrobiło po przeczytaniu, że na wycieczkę wpakujesz mu gumkę, tak na wszelki wypadek. Osobiście marzyłoby mi się, żeby miało własny rozumek i silny charakter - żeby nie bało się odmawiać. Naiwnam, ale co poradzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A potem by wyfrunęła i byś babcią w mgnieniu oka została :P

      Zakładając, że plan wychowania do dzieci w rodzinie zakłada naukę zakładania prezerwatyw u 9 latków, to mój plan wycieczkowy około 16 roku życia to i tak za późno. Wcześniej nie, bo mam, znaczy mogę. Też będę liczyć na wiedzę, odpowiedzialność i rozumek. Bo inne podejście by sprawiło, że zwariuję. Jednak różnie jest i czasem poryw chwili, a tu nie ma zabezpieczenia. Na pewno nikogo ten fakt nie zatrzyma. Ja mogę nawkładać do głowy, mówić, tłumaczyć, być, nie zamierzam z seksu robić tematu tabu, ale mogę przegrać i moją porażką nie będzie przegrana, a to, że nie byłam otwarta i nie zaopatrzyłam sama. Nie ma co liczyć na pójście do apteki. Chyba, że nauczę moje dzieci, że to nie wstyd, ale nie wiem jak.

      Usuń