piątek, 24 stycznia 2014

Kocham jeździć!

W ciąży będąc porzuciłam kierowanie samochodem na rzecz jazdy w trybie "pasażer". Oczywiście, do miasta (czyli na zakupy 2 km od domu jeździłam), ale dalej nie. Stało się tak po tym, jak prawie zagarażowałam facetowi w bagażniku, bo "byłam pewna, że się zatrzymałam". Teraz do jazdy wróciłam.
Osobisty z delegacji wracał w nocy. By zaoszczędzić mu dwóch godzin jazdy, umówiliśmy się, że po niego pojadę na wyjazd z autostrady. Około 1 w nocy. Obudził mnie, jak wylądowali, zebrałam się w miarę od razu, bo bałam się, że nie wyjadę spod domu, a i przejazd plus minus parę minut daje. Wsiadłam, wyjechałam bez problemu, radio, a tam... Enej i Radio Hello. Zaśmiałam się do siebie, bo bosko się jechało, choć co za "dobry deń" o 1 w nocy? Oj, super się w rytm jechało. Pusta droga, cała moja, dopiero w lesie zwolniłam, bo trochę śniegu leżało, a jakieś zwierzątko mogło uznać, że ma większe prawo być tam w nocy, niż ja. Raz już hamowałam przez sarną, dziękuję, wolę nie.
Oczywiście powtarzałam sobie, żeby nie jechać na pamięć, więc... pod kościołem zawróciłam i pojechałam w końcu dobrze.
Naczekałam się na nich około pół godziny, podobno się pytali, czy się nie bałam w szczerym polu. A niby czego? Mordercy, gwałciciele i złodzieje raczej przy domach. I nie w takie zimno. A sarny to się nie boję.

4 komentarze:

  1. Twój wpis jeszcze bardziej zmobilizował mnie, żebym pokonała swojego lenia i na wiosnę zapisała się nareszcie na prawko;) Cała rodzina mi to radzi i tym razem chyba się posłucham, bo coraz trudniej żyć bez samochodu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tego trzeba dorosnąć, ja dorastałam do 25 roku życia i teraz nie żałuję, że nie robiłam na siłę, a cieszę się, że zrobiłam

      Usuń
  2. Czasem sobie myślę, że też fajnie by było pojeździć, ale z drugiej zastanawiam się: po co mi to? Po co z własnej woli ładować się w te masakryczne korki? Są plusy i minusy, zobaczymy co przeważy ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miasto i korki to inna bajka. Tam wolę komunikację miejską. Ale jak pomyślę, że do pracy musiałabym jeździć (jak jeździłam, jak się przeprowadzimy to na butach dotrę) przez Kraków, czyli nakładać 25 kilometrów to auto kocham jeszcze bardziej. A tu też jak bez ręki przy dwójce dzieciaków

      Usuń