poniedziałek, 22 lipca 2013

Miał być post +edit, czyli post będzie

Tu miał być post o zwyczajnym dniu młodej mamy z brzuszkiem. Ale nie będzie, bo mi się Córa obudziła. Trzeba zjeść obiad, powiesić pranie i troszkę powojować. A wcześniej nie mogłam pisać, bo wróciłam do pisania i najpierw muszę ugotować, potem piszę, a potem... No właśnie. Biegnę za nią do kuchni, bo gotowa sama odgrzewać.

Córa zajęła się układaniem kółek i zwierzątek, czyli mam sekundę czasu.
Odkąd nie ma mojej mamy, plan dnia mi się nieco zmienił. Co prawda nadal wstajemy między 7, a 8, robimy sobie razem śniadanie, a potem je jemy. Czasem w kuchni, czasem idziemy do pokoju u jednym okiem oglądamy Pippi. Potem czasem wybieramy się na zakupy, choć najczęściej mój tata nam kupuje chleb. My idziemy, jak trzeba coś konkretnego, albo jak idziemy na plac zabaw. Przesunęła mi się pora obiadowa, bo przedtem gotowałam tak na 16, mama tylko Córze dawała te pół chochelki zupy. Teraz gotuję na 12 z hakiem, a Osobistemu potem odgrzewam. Córa chodzi spać koło 12 właśnie, więc albo zdąży zjeść, albo je po spaniu. Na szczęście zasypia szybko. Szczerze mówiąc wolę, jak idzie spać pojedzona, bo to oznacza, że obiad już zrobiony, a ja mam czas na cokolwiek. Ostatnio tym cokolwiek znów jest Textmarket. Wróciłam do pisania i to pisania z wielką pompą, bo piszę artykuły po 1000 słów. Jest nad czym posiedzieć. Jak mi się uda jeszcze położyć, to korzystam i czytam, czytam, czytam. Albo zasypiam nad czytaniem, bo też mi się zdarza. Niestety takie chwilę są ostatnio rzadkością.
Jak córa wstanie to z reguł coś wcina, potem idziemy na ogród i albo czekamy na 16 na Osobistego, albo do około 19 jesteśmy same. W tym czasie odwiedzamy piaskownicę, maliny, które znikają w brzuchu Córy w tempie zastraszającym, poziomki tak samo, an końcu idzie agrest. Jeszcze huśtawka, leżak, kocyk, piłka, jeździk... Na szczęście ja sobie mogę siedzieć i podziwiać. Czasem też idziemy palić w piecu, na ciepłą wodę. Ja podpalam, a Córa zamiata kotłownię.
Przyjeżdża Osobisty, który ją przejmuje, a ja szykuję jedzenie. Potem kąpiel i usypianie. Czasem usypiam ja, czasem Osobisty. Drugie w tym czasie się zazwyczaj kąpie, ja jeszcze zmywam po kolacji, idziemy podlać kwiatki i pomidory i mamy czas dla siebie. Który zazwyczaj wybija koło 10 wieczorem, kiedy to ja idę spać.
Marzę o urlopie, o tym, by nie myśleć, co ugotować...

Córa bez babci świetnie. Wczoraj jej się coś ostro przypomniało i robiła awanturę, że babcia z nami nie jedzie do kościoła. A tak to codziennie pyta, ja jej z uporem maniaka tłumaczę, że babcia jest na takich wczasach, gdzie ją masują i wróci zdrowsza i szczęśliwa. Działa.

A ja... A ja w sobotę skończyłam 20 tydzień ciąży, co oznacza ni mniej, ni więcej tylko to, że półmetek za mną. Byłam oddać krew i z nadzieją i niepokojem czekam na czwartek, kiedy pójdę do lekarza, a przy okazji poznam wyniki płytek.

A potem to już tylko urlop :)

12 komentarzy:

  1. Dzień mija Wam w miarę spokojnie- to dobrze;) Ja czasem marzę, żeby u mnie było tego spokoju więcej, zwłaszcza, gdy dużo się dzieje;)
    Trzymam kciuki za wyniki, jestem pewna, że wyjdą OK:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wariactwo zaczyna się, jak mam pisać, a ona nie śpi, ale do ogarnięcia :)
      Z wyników jestem pewna zbyt wysokich leukocytów, bo byłam chora, ale oby tylko to :)

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że z Twoimi płytkami będzie wszystko w porządku. I niech dzidzia dalej pięknie się rozwija:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, bo mam nadzieję, że urlop będzie wolny od myśli o hematologu...

      Usuń
  3. Powiem Ci, że brzmi to wszystko błogo:)
    Trzymam kciuki za wyniki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie wolniutko żyjemy :) Lubie być mamą :)
      Dziękuję

      Usuń
  4. Jednym słowem "nudny" dzień mamy, gdzie przecież siedzi się w domu i "nic się nie robi" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie narzekam, ale właśnie przypomniałam sobie, że nie wpisałam sprzątania, ale ono się mieści gdzieś tam przy okazji, tak jak wstawianie prania :)

      Usuń
    2. Wiem, że nie narzekasz. Ale takie jest myślenie wielu ludzi, siedzi w domu i nic nie robi, a że dom wygląda schludnie, czysto itd. to efekt pracy krasnoludków :)

      Usuń
    3. Lubię te krasnoludki. Na szczęście Osobisty docenia i nie mówi, że nie robię nic, w obawie, że faktycznie któregoś dnia zrobię nic.

      Usuń
  5. Łach to u Ciebie już teraz poleci :))

    OdpowiedzUsuń