niedziela, 16 maja 2010

Komunia. Święta, świecka czy świetna?

            Sezonkomunii świętych uważa się za rozpoczęty. Na moje i mojego Osobistego Mężczyzny(narzeczonego, a co, czas się przyzwyczajać) nieszczęście jesteśmy na jednązaproszeni. Ja już pominę wygląd tego zaproszenia, bo niektórzy na ślub takichnie mają. Na szczęście umiar został zachowany, bo przyjęcie w domu. Alemieliśmy ogromny kłopot co kupić. Po wielu rozmowach z wieloma osobamidoszliśmy do wniosku, że „za naaaszych czasów” to jednak łatwiej było. Do tejpory mam złoty łańcuszek z komunii i kolczyki, których co prawda nosić niemogę, bo jestem na złoto uczulona, ale mam. Dostałam jeszcze taki superwypasiony jak na tamte czasy magnetofon kasetowy, co świecił diodami w rytmmuzyki. Rany, jak ja się z niego cieszyłam. Chodzi jako tako do tej pory isentyment nie pozwoli mi go zezłomować. A teraz to są badziewne prezenty iprzecież jak można. A zawsze mi się wydawało, że chodzi o to, że przyjmuje siędo serca Chrystusa, że do tego przygotowuje się dziecko przez cały rokkatechezy, że to wydarzenie religijne, a nie okazja do przyjęcia. Jeszczeprzyjęcia z alkoholem, o zgrozo, bo wiem, że się zdarza.

            Zupełnieinnym tematem jest pokaz mody, jaki się tworzy przed kościołem. Szczęśliwirodzice, gdzie wprowadzono alby, choć i tak zawsze się znajdzie dzieciątko, coma suknię od wujka z ameryki i wygląda jak zmniejszona panna młoda.Zadziwiające jest ile tych wujków zawsze się znajduje i ta sukieneczka takawymiarowa mocno. Prawda jest chyba zupełnie inna. Zwyczajnie mamusi sięzamarzyła mała królewna, zapakowała dziecko do samochodu, zawiozła do salonumody ślubnej, bo tam się kupuje sukienki komunijne i kupiła jakąś drogąkreację. A potem jeszcze zapakowała dzieciaka do solarium, do chirurgaplastycznego, bo na zdjęciach odstające uszy wyglądają źle i do kosmetyczki,tuż przed umówioną wizytą u fryzjera. Słowo daję, przed ślubem mniejprzygotowań.

            A nie możnatak zwyczajnie? Przygotować dziecko do wzniosłego religijnego wydarzenia wspokoju, bez góry drogich i droższych prezentów. Bez solarium, makijażu i suknina miarę ślubu. Bo potem załamiemy ręce przy 18 urodzinach dziecka, bo niewiadomo co dać, żeby się zachwyciło lub było choć troszkę zadowolone. I przyślubie, gdzie chyba przyjdzie nam zafundować dom nowożeńcom.  Kolejny znak naszych czasów. Czy aby na pewnochcemy takie znaki?

            Wyłamaliśmy się. Niekupimy laptopa, quada czy telewizora. Kupiliśmy złoty medalik z łańcuszkiem. Boto ma być pamiątka, a nie przyćmienie wydarzenia.

11 komentarzy:

  1. fafroszek8@amorki.pl17 maja 2010 08:57

    Powiem tak. Według współczesnego myślenia na chrzciny już nie wypadało mi dać tańszego prezentu jak wartego kilka stówek. Fakt jestem chrzestna ale to nie zmienia faktu że mam dawać przykład i w razie nieszczęścia być tą drugą matką. Skoro na chrzciny dałam prezent za 400zł to na komunię wypada tak ze dwa razy tyle. Powiedzmy że dobry rower się mieści w tych granicach. Potem dochodzi 18 i wychodzi na to że chrzestny funduje prawo jazdy więc tak z półtora tysiąca trzeba mieć. A jeśli już idzie o wesele to z mniej niż 3tysiące raczej nie mogę się pokazać. Wszystkie święta jakie są w życiu dziecka potem dorosłego człowieka sprowadzają się do tego, że on zamiast przeżywać to duchowo i cieszyć się to liczy przede wszystkim na kasę. Nic tylko zacisnąć zęby i się cieszyć że nie jestem bogata bo w innym wypadku trzeba by już myśleć o zakupie nowego auta i wybudowaniu dla nich domu...

    OdpowiedzUsuń
  2. ~nosicielka samotności17 maja 2010 23:25

    Rok temu kupiłam mojej chrześnicy złoty krzyżyk na łańcuszku oczywiście. I mała była zachwycona. Opakowanie ze znanej firmy jubilerskiej też miało znaczenie, ale to jest coś, co ma szansę przetrwać dłużej niż inne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety sami się w tym szaleństwie często nakręcamy ;-) Musimy pokazać, że jesteśmy lepsi, bogatsi i naj... Takie czasy ;-(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale nie mylmy dawania przykładu i bycia dobrą matką z pieniędzmi.

    OdpowiedzUsuń
  5. I widać, że da się. Bo takie inne, niezwykłe. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. I dlatego właśnie się nie dam nakręcić, bo nie chcę, żeby to były moje czasy

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tymi sukienkami z USA (dobrego Wujka z Ameryki):W polskiej parafii byl to "Cyrk na kolkach" jak w Polsce:40 cioro dzieciakow, zapchany Kosciol, niczegoo nikt nie widzial i nie doslyszal: rewia mody rodzicow i dzieci, przerost formy nad tresciaMoj syn mial I Komunie w USA i tutaj dzieciaki mialy przyjsc ubrane w "niedzielne" ubranie (w amerykanskim Kosciele Katolickim).dziewczynki jasne kwieciste ala Wielkanocne sukienki i tak pewnie kupione za niewielkie pieniadze wiosnaa chlopcy w spodnie, koszule (ala ubraniowe) moze dodatkowo kanizelka i krawat niekoniecznie tego samego koloru:Uroczystosc w kosciele dla 10 dzieci/ rodzin i ich zaproszonych gosci(my wybralismy sobie w sobote, wszystkie dzieci przystepuja do pierwszej Komunii i maja wybor zrobienia tego indywidualnie w czasie mszy niedzielnej lub w grupie [10-15 terminow do wybory w parafiiz apelem Proboszcza, zeby nie bylo przerostu formy nad trescia )Dzieciaki z pelnym uczestnictwem we mszy:wszystkie cos robily: czytaly slowa liturgii, sluzyly do mszy "pomagajac" ksiedzu.....wszystko bylo o ich zaangazowaniu i pelnym uczestnictwie we Mszy!!! (bez podzialy na plcie, dziewczynki takze w pelni zaangazowane)Spokojne, kameralne z duchowym zaangazowaniem.Po mszy pelny dostep do Kosciola, ksiedza, zdjec, obrazkow potem maly obiad w restauracji lub w domu.....Nie ma szalenstwa z 3 latami przygotowan i 3 tygodniami przemarszow i parad w slubnych sukienkach........

    OdpowiedzUsuń
  8. sevgili@amorki.pl10 lutego 2012 00:30

    Ja czas jakiś temu byłam na komunii mojej chrześnicy. I już na pół roku przed uroczystością usłyszałam, że MUSZĘ kupić małej laptopa, rolki i najnowszy model Nokii... I sukienkę. I jeszcze buciki, wianek i całą resztę [świecę, książeczkę do nabożeństwa, różaniec, rękawiczki itd]. Zaraz, chwileczkę! Jakie "muszę"? No bo nie wypada mi skąpić, skoro jestem chrzestną, a swoich dzieci nie mam i dobrze zarabiam! Szlag mnie trafił i skończyło się na pięknym wydaniu Biblii, oprawionej w aksamit, złotym łańcuszku z krzyżykiem, takichż kolczykach - maleńkich delfinkach i złotym zegarku do noszenia na szyii, na łańcuszku. Mogę córce kuzynki kupić te cholerne rolki, telefon czy nawet laptopa - ale, na Boga, nie na komunię! A i tak usłyszałam, że jestem sknera, że młoda się będzie wstydzić, że dostała prezenty jak dziadówa, a mnie by było stać...

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dobrze, że jesteś. I że właśnie takie prezenty dostała. Teraz, prawie w przeddzień chrztu mojego dziecka życzyłabym sobie, by chrzestni myśleli, jak Ty. Ale nic im nie powiem, bo właśnie... Nie muszą.

    OdpowiedzUsuń
  10. sevgili@amorki.pl10 lutego 2012 18:51

    Kolczyki dla takiego maleństwa może niekoniecznie, ale ładnie wydane Pismo, łańcuszek z krzyżykiem, ewentualnie ładnie oprawiony Święty obrazek... Ja z okazji chrztu dostałam kopię [było to lat temu sporo, i zrobić dobrą kopię było nieporównywalnie trudniej niż teraz!] bezcennego dla mnie obrazka - mam ją do dziś i do dziś stoi w ramce nad moim biurkiem. A historia tego obrazka jest taka: mój dziadek, gdy miał lat cztery czy pięć miał francuską opiekunkę, nianię. I któregoś razu, ta niania z wizyty w swoich rodzinnych stronach przywiozła swojemu podopiecznemu obrazek Matki Boskiej, który w tamtej okolicy słynie łaskami dla małych dzieci. Dużo później zawierucha historii zmiotła majątki rodzinne, wojny zmiotły część rodziny, a ten obrazek jakoś się zachował! Uważam, że to bardzo piękny prezent i bardzo piękna historia - wszystkie dzieci "rodzinne" dostają kopię tego obrazka w ramkach, właśnie z okazji chrztu - by Maryja pochyliła się nad nimi jak nad swoim dzieciątkiem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie za tego typu prezent byłabym wdzięczna, a nie za modne ubranko, czy zabawkę. To pewnie dostanie od innych gości. A jednak święta religijne wymagają religijnego prezentu. A historia z obrazkiem niesamowita, piękna tradycja, warto takie zachowywać

    OdpowiedzUsuń