środa, 9 września 2009

Dzieci

            Na dzieńdzisiejszy dzieci mieć nie mogę. Nie z przyczyn medycznych. Po prostu nie mogęi możecie mnie wyzywać od materialistek. Ale bardzo chcę, chyba jak niczegoinnego na świecie chcę mieć dziecko. Czasem mi się nasila. Teraz jest tenokres. I drażnią mnie kobiety w ciąży. Drażnią mnie wiadomości, że ktoś zakładarodzinę, ma mieszkanie, spodziewa się dziecka. Bo czemu ona a ja nie? No czemu?Powoli odrzuca mnie od blogów, gdzie mamcie niuniają nad swoimi niuniaskami.Brzydzi mnie to ich niunianie. Normalnie brzydzi. A co mnie brzydzi jeszczebardziej? Młode panny, które marzą tylko, by się zaobrączkować i zaciążyć. Boto wyznacznik dorosłości jest. I mało ważne, że bez perspektyw na przyszłość,że nie będzie za co dziecka utrzymać. Ona musi i już, bo ona kocha i dzieckoich uszczęśliwi. Bo to tak cudownie być matką. Owszem, ale nie tak, nie w tensposób. I już nawet nie chodzi o złapanie na dziecko kasiastego gościa. Chodzitylko o fakt posiadania dziecka. Bo tak i już. Najlepiej tuż po szkoleśredniej, bo po gimnazjum to już nie wypada, choć też już coraz mniej. Wkurzająmnie nastolatki w ciąży. Bo one nie myśląc o konsekwencjach mają to o czym jamarzę, ale powstrzymuję się, bo konsekwencje dla dziecka byłyby za dalekoidące. I one nie rozumieją mojego podejścia. Bo jestem materialistką i co zaproblem, bo przecież nawet jak nie ma kasy to pomogą rodzice. Pewnie, już lecęwyciągać rękę. A jak facet nie chce to można go postawić przed faktemdokonanym. Pewnie, bo ja podły babsztyl jestem. Jakoś żadna wersja mnie niekręci. Dziecko to nie towar, nie element przetargowy i nie można go sobiezachcieć i spełnić, to nie kot, którego się zostawi na cały dzień, czy odda podopiekę sąsiadce. No ale małolatki wiedzą więcej. Bo wystarczy seks, potem poródi jakoś będzie. Tylko mnie to „jakoś” nie tyle nie przekonuje co irytuje. Bojest tak maksymalnie nieodpowiedzialne… Szkoda słów…

22 komentarze:

  1. ~nosicielka samotności9 września 2009 21:44

    Angel - masz świętą rację. Tylko czasem potem jest już za późno i trzeba umieć pogodzić się rónież z tym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem... I pogodziłam się z tym na etapie "bo on nie chce", a zaraz może nie będzie nawet z kim...

    OdpowiedzUsuń
  3. oczywiście, że chore jest nazywanie rozsądku materializmem, do tego z pejoratywnym zabarwieniem... czasem nawet pada słowo "egoizm", co już jest w ogóle jakimś pomieszaniem pojęć... rzeczywiście wpieniający jest ten ślepy "pęd na dziecko", a jeszcze bardziej wpieniające wieszanie psów na kobietach, które temu pędowi nie ulegają... dla mnie, wiem, że to zabrzmi dziwnie, jesteś po prostu dobrą matką /jeszcze bez dziecka, de facto, ale co z tego?/, bo dobra matka chce dla dziecka jak najlepiej... ale pocieszę Cię, /przynajmniej spróbuję :)))/... jeszcze bardziej przechlapane mają te kobiety, które po prostu nie chcą mieć dzieci, /bywają takie, a czemu nie?/, które nie boją się głośno do tego przyznać... pozdrawiam :)))...

    OdpowiedzUsuń
  4. No mają i tu padają jeszcze gorsze określenia niż egoizm, bo leci również coś o wynaturzaniu natury i takie tam. A przecież to ich wybór...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam podobne podejście do sprawy. Dorosłym być to nie znaczy posiadać dziecko. Trzeba umieć ponosić konsekwencje swojego postępowania i brać odpowiedzialność za małych ludzi, którzy pojawią się na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozsądek rozsądkiem, ale natura robi nam takie pranie mózgu, że dzień dobry ;) Ostatnio skręca mnie na widok malutkiego dziecka. Każda komórka mojego ciała domaga się dzidziusia i jednocześnie każda komórka mózgu (ta odpowiedzialna za myślenie) głośno krzyczy NIE!!!Masz rację, ze wszystkim masz święta rację.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie może nie tyle co wkurzają a zadziwiają nastolatki w ciąży do czego im śmieszno "do tego miodu" jak sam wspominasz zero perspektyw zero przyszłości . Mam mnóstwo nie raz nawet o rok młodszych kolerzanek i mają już dwójkę dzieci i co to niby takie fajne , dla mnie ja muszę sie najpierw ustatkować a potem moge myśleć o dzieciach by zapewnić im jakiś byt

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest fajne, bo jest dorosłe, choć akurat moim zdaniem nic z dorosłością nie ma wspólnego, bo tak jak piszesz, najpierw jakaś stabilizacja

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam to samo. Jak wyłączyć naturę?

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz prawo tak czuć i chcieć dziecko kiedy ty bedziesz uważała że ma ono sie pojawić na świecie.Może jestem już starej daty ale ruszyłaś moje serce pisząc że po szkole średniej zaciążyc to wyznacznik dorosłości.Ja skończyłam szkołe średnią i tego samego roku wyszłam za mąż a po roku urodziłam pierwszego syna.Miałam 21 lat i nie uważam żeby to był dla mnie wyznacznik dorosłości.Kochaliśmy sie z moim mężem chcieliśmy wziąść ślub i mieć dzieci nie dlatego ze czuliśmy sie dorośli a dlatego że tak chcieliśmy i czuliśmy.Gdybyśmy uzależniali posiadanie potomstwa od naszego statusu materialnego nigdy byśmy ich nie mieli.Nie mam bogactwa ale moim synom nic nie brakuje.Poprostu trzeba być odpowiedzialnym a nie majętnym żeby mieć dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ślub z miłości nawet w wieku lat 18 jest piękny, a ślub bo tak modnie i fajnie jest durnotą.Nie potrzebuję majątku, chcę stabilizacji i to inaczej rozumianej niż piękny dom itp... Bo pewne warunki jak np mieć gdzie mieszkać trzeba mieć spełnione. A czy to jest chatka na kurzej stopce czy pałac Śpiącej Królewny? Wolę chatkę, byle była w niej miłość

    OdpowiedzUsuń
  12. zapalka_na_zakrecie@op.pl11 września 2009 13:00

    Dziwne, bo mi się wydawało,że granica wiekowa "na dziecko" znacznie się ostatnimi laty przesunęła w kierunku 30-tki. Ale w Polsce może inaczej, dawno mnie tam na żadnych obserwacjach nie było ... co do mam piszących o swoich dzieciach na blogach, to się poczułam odrobinę do odpowiedzi wywołana ;-) Piszę o Kudłatej, bo to moje życie teraz, o czym innym mam pisać skoro ona zawsze i wszędzie ze mną? ;-) ech .. mówią, że czasu odpowiedniego na dziecko nie ma nigdy, bo zawsze coś tam i że tego się nie da zaplanować, bo ciągle coś będzie na przeszkodzie stało żeby się dziecko "wpasowało" bez problemu w nasze życie ... trzymam kciuki za Twój plan ...

    OdpowiedzUsuń
  13. ~nigu.blog.onet.pl11 września 2009 15:33

    Ja powiem tylko dzień dobry, ale tematu nie podejmę z tych i innych względów

    OdpowiedzUsuń
  14. Akurat nie powinnaś czuć się wywołana, bo jesteś chlubnym wyjątkiem pisania fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. kompletnie nie wiem co Ci napisać, przeczytałam notkę chyba ze 3 razy i mnie nadal przytyka...

    OdpowiedzUsuń
  16. Ooo mój ulubiony temat :) Nie będę się wymądrzać, bo moje zdanie w temacie posiadania dzieci dokładnie znasz z moich postów. W wielu sprawach często mam tak, że jak czegoś bardzo chcę to muszę mieć i już, nieważne co będzie potem, ale na szczęście jeśli chodzi o dzieci to za coś muszę je utrzymać itp, więc póki co na tym się muszę skupić. Kasiu, gdy już sobie wszystko poukładamy tak jak chcemy i potem będziemy miały dzieci (dziecko) będziemy o wiele bardziej szczęśliwe niż te wszystkie małolaty. Jestem tego pewna jak niczego innego :) Pozdrawiam weekendowo!

    OdpowiedzUsuń
  17. Też jestem tego pewna, ale złość nadal czasem górę bierze, w końcu człowiekiem jestem tylko...

    OdpowiedzUsuń
  18. Może nic i może już wiesz, czemu nie komentuję?

    OdpowiedzUsuń
  19. widzisz... mój blog powstał z myślą o moim Dziecku - tego nie zaprzeczę, dlatego 95% postów jest o Nim i tego nie zmienię. Szkoda tylko, że uważasz, że "niuniam nad swoim niuniaskiem"

    OdpowiedzUsuń