środa, 12 lutego 2020
Blogger coś kombinuje i o Onecie
Ale się zeźliłam. 40 minut dodawałam notkę na książkowym, bo mi łajza pokazywała, jakby jedna zachodziła na drugą. Nie wiem, czy u Was też tak się dzieje, czy co, ale aż mnie na wspomnienia naszło, kiedy Onet tak kombinował i trzeba było zwijać manatki. Bo ja to się w ogóle zastanawiam, czy nie zwinąć tych manatek, ale tak na dobre. Nie chodzi o klepanie po pleckach i pisanie "pisz, będzie brakować", "nie przestawaj"... Ja zwyczajnie nie mam o czym pisać, a może raczej profil mi się zmienił, a nie mam ochoty pisać bardzo osobiście. Nie ma już dawnego Ciemnego Anioła, co pisał o dziewictwie, seksie i innych takich. Może powinnam wrócić do formy felietonu i przemyśleń, niż codzienności, ale jak jest temat, to ja zazwyczaj nie mam czasu usiąść i napisać, co sądzę, a potem już nieaktualne. Myślę, rozważam, patrzę na częstotliwość notek i wiem, że jaka byłam głupia, taka jestem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja kryzys mam średnio raz na miesiąc :D Już nawet myślałam, żeby zakończyć swoje zobowiązania i zamknąć wszystko, ale jakoś trwam. Myślałam też nad połączeniem z kimś, żeby mnie odciążył, ale to raczej nierealne. Nie znam drugiej osoby takiej jak ja, nie potrafiłabym dogadac sie z postami, ksiązkami, wizją. Musi zostać tak jak jest :)
OdpowiedzUsuńKsiążkowy jakoś idzie, choć stosik coraz wyższy. Tutaj mam gorzej, ale ja bloguję już lata całe
UsuńOj, pamiętam czasy Onetu i najazdy trolli, jak polecano nasze notki :D To se ne wrati, ech... :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy chciałabym do tego wrócić, bo niby fajnie, jak dużo ludzi czyta, ale tamto, to był koszmar
Usuńja już bym na pewno tego nie zniosła, wolałabym skasować blog
UsuńWiem, że nabrałam więcej dystansu, w końcu lata lecą, ciut mądrości przybyło, ale chyba już z tego samego powodu nie miałabym ochoty kopać się z koniem
Usuń