czwartek, 11 kwietnia 2019

O wolnym i kinie

Miałam już nic nie pisać, ale gula mi skacze i muszę, bo się uduszę. Będzie po kolei, choć miałabym ochotę wyrzygać wszystko na raz. Wkurza mnie niepomiernie to, że Polacy kochają być ekspertami. W zależności od obecnie rozdmuchiwanej przez media afery przenoszą swą wiedzę wszelaką, czerpaną z internetu, układu chmur lub plotek usłyszanych i dopowiedzianych, na coraz to nowe dziedziny i bronią jej, niczym doktoratu, albo i lepiej. Pienią się, plują i rzucają jadem, znając jedynie mały wyrywek, jednak to nie przeszkadza im w dzieleniu się wiedzą wątpliwej jakości. Ale co tam, przecież można się wypowiedzieć i siać ferment. Wkurza mnie wszechobecna propaganda, która pokazuje tylko to, co wzbudzi emocje i najpodlejsze ludzkie instynkty. Bo przecież łatwiej pluć na nauczycieli, którzy żądają kasy, ale już dużo głupiej i niezręcznie byłoby pluć na nich i pomyje wylewać, jakby się tak człowiek dowiedział, że chcą też zniesienia egzaminu na koniec podstawówki i zmiany systemu, żeby te dzieciaki nie dostawały tyle do domu. O kilku innych postulatach nie wspomnę, kto chce, poszuka. Wybitnie działa mi na unerwienie wklejanie pustych frazesów, kopiuj wklej i brak argumentów w dyskusji, bo o czym dyskutować, jak obrazem czy tekst nie ma źródła i w ogóle nie wiadomo o co chodzi, ale udostępnić można, bo to modne.
No dobra, wyplułam się.

A teraz o strajku z mojej strony.
W naszej szkole i tak miało być wolne na czas egzaminów (odbywają się normalnie), więc dotyczył nas tylko poniedziałek i wtorek. W poniedziałek zajrzałam do szkoły, z wychowawczynią Córy siedział jeden chłopak, potem doszła jeszcze dwójka. Mimo, że rodzice byli w domu, dzieciaki zostały. Komentarz zostawię sobie. Razem z nimi do szkoły przyszło 6 uczniów. We wtorek nie przyszedł już nikt. Ja wiem, że mam łatwiej, bo nie pracuję i dla nas w ogóle nie było problemu, choć jakbym pracowała to Osobisty wziąłby opiekę, bo oboje stoimy murem za nauczycielami. Jednak skala nieobecności pokazuje, że jednak się dało. My wykorzystujemy wolne do granic możliwości. Co prawda Syn w poniedziałek i wtorek był w przedszkolu (prywatne, więc nie strajkuje, inaczej by nie poszedł), ale już wczoraj był, bo czemu on ma chodzić, jak nie chodzi ona. Posiedzieliśmy w ogrodzie, wsadziliśmy roślinki, trochę pieliłam, trochę się wygłupialiśmy, pognali do kolegów...
A wczoraj pojechaliśmy do kina. To znaczy kino wyszło przypadkiem, bo akurat wylądowaliśmy niedaleko, sprawdziłam i wybraliśmy Robaczki z zaginionej dżungli. Spodziewałam się śmiesznej historyjki o robaczkach, które wybierają się z misją ratunkową. Pierwszy niepokój zakradł się do serca już w pierwszej sekundzie. Obraz zupełnie nieprzystający do bajki. muzyka też bardzo poruszająca. I mój niepokój okazał się prawdą. Bo zamiast standardowej bajki, śmiesznej, uroczej i nie bardzo zapadającej w pamięć dostaliśmy ambitną, przepiękną opowieść o przyjaźni, miłości, poświęceniu i wartościach. O tym, że czasem jedyne, co możemy zrobić, kochając, to puścić wolno ukochaną osobę. To wszystko bez jednego słowa po polsku, ba, z dwoma zdaniami "po ludzku". Opowieść tkana obrazami, zdecydowanie trudna, długo musiałam im tłumaczyć, co się działo, ale bardzo dużo zrozumieli, po swojemu, ale zrozumieli. W trakcie seansu, z ciężkim sercem, bo mnie się bardzo podobało, zaproponowałam, że możemy wyjść, ale nie chcieli. Dumna z nich jestem. A najlepsze jest to, że nie kłamali, bo w domu dowiedziałam się, że to druga część (tak, tak, jestem szalenie niezorientowana, ale to film z 2013 a wtedy do kina na bajki nie chadzaliśmy) i koniecznie chcą obejrzeć pierwszą.

Dziś za to urządziliśmy sobie warsztaty wielkanocne. Zrobiliśmy całą stertę kartek, choć osobiście mam ochotę urządzić bojkot poczcie, za te ceny, ale Osobisty się śmieje, że przecież nie wyślę kartek paczkomatem ;). Posialiśmy też rzeżuchę. Nigdy nie wiem, kiedy jest na to dobry czas, ale może będzie jakoś wyglądać.

10 komentarzy:

  1. Nie znam reali w Polsce, jednak straszne jest to ze musza "walczyc" o siebie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo mi żal, że doszło to aż tak daleko, ale kuleje system, program, płace... Ludzie z dziesięcioletnim stażem dostają około 2 tys złotych. To jest koszmar.

      Usuń
  2. Tak, my, Polacy zawsze wszystko wiemy najlepiej, ech...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzie już dawno nie potrafią rozmawiać.
    Poczta poszła po bandzie. ja rozumiem, że wszystko drożeje i że podwyżki są konieczne, ale naprawdę nie można podnieść o złotówkę? Tylko tak siedem na dzień dobry? Ile będzie po kolejnej? 22 za list priorytetowy z książką? Teraz mi się ulało haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I do nich rząd dopłaca! To tak, żeby ulało się bardziej.

      Usuń
  4. Pocztowe ceny to masakra jakaś.
    U nas też wolne nie bo strajk tylko bo egzaminy w sumie to tylko poniedziałek był wolny wtorek normalnie już poszli i tak do końca tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  5. moja znajoma-nie pracuje, ma jedno dziecko 9 latka do tego, codziennie pisze paszkwile na nauczycieli, jak jej uprzykrzają życie, jak ona musi zająć się dzieckiem. A w ogóle to była kiedyś nianią wieczorami jak chodziła do technikum i jako opiekunka zarabiała 6 zł za godzinę, więc to skandal,że nauczyciele chcą więcej, bo jej podobała się opieka nad dzieckiem i to w sumie żadna praca. I codziennie pisze bzdury. Aż mnie krew zalewa. Ale wstyd mi, że moi koledzy ze studiów ( skończyłam historię nauczycielską, ale w zawodzie nie pracuję) tłumaczą się i przepraszają. wiem jaki to ciężki zawód, na praktykach w szkole spędziłam rok,i nie wyobrażałam sobie życia jako nauczyciel za taką kwotę na start.... No nie... Ja zrezygnowałam, bo jednak pasją i ideą się nie najem i nie ubiorę w misję...

    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń