wtorek, 24 października 2017

Pała z matmy

Dwa lata temu kupiliśmy sporo drzewek, ale nadal nie wszystkie. Mieliśmy dokupić te brakujące i dorobić kolejny rząd. Dokupiliśmy w tamtym roku mirabelkę, od mamy wzięłam trzy nektarynki. Mirabelka weszła w środek, a nektarynki zasiliły nowy rząd. W tym roku zamawialiśmy resztę. Wyszło nam trzynaście, bo państwo nie mieli mirabelki, choć mnie coś za dużo się wydawało. Ale zamówiliśmy, sadzimy... Między bzami, a sadem miało być dużo miejsca. To nie ma. Drzewek miało być 36, jest 42. Miejsca na mirabelkę nie ma. Bo brakło i już. Trzasnęliśmy się o 7 drzewek. A dlaczego? A dlatego, że Osobisty zapamiętał, że mamy dorobić rząd do tamtych, a zapomniał, że ja ten rząd zaczęłam nektarynkami. No cóż. Klęska urodzaju ;)

Niedziela - robimy zakupy, korzystając, że jeszcze nie ma zakazu, bo teraz żywcem nie mamy kiedy. Dzieciaki rozrabiają, jak pijane zające w kapuście, ja przez to ślepnę, nic na półkach nie widzę i skupić się nie mogę. Ale jest! Masło uwidziałam i włożyłam do koszyka 4 sztuki. Osobisty rozpakowuje zakupy w domu. Jedno masło, drugie, trzecie...
- Ile my kupiliśmy maseł? - pyta, bo lodówka z gumy nie jest i mu się nie mieści.
- Włożyłam chyba cztery.
- Super. Bo ja włożyłem sześć. No to mamy zaopatrzenie, jak na wojnę.

A my masło kupujemy takie po 300g. Pierniki się zrobi, akurat chciałam piernikową chatkę :)

14 komentarzy:

  1. Teraz masło drzwi gie takie a Wy tak szalejecie?
    U nas zazwyczaj odwrotnie. Nikt nie weźmie tego po co idziemy. Za to.inbe pierdoły zawsze są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozrzutność nie z tej ziemi. Zawsze idziemy z listą. Owszem, rzeczy spoza listy też się znajdują, ale to, co potrzeba też.

      Usuń
  2. Oj tam oj tam, będzie więcej owoców :P
    To wy burżuje, jak w takich czasach tyle masła kupujecie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej owoców - więcej roboty :P
      Bezwstydni jesteśmy, tak wydawać pieniądze

      Usuń
  3. Masła i drzewek nigdy za dość ;) Oj też nie lubię zakupów z dzieciami, niekiedy jest ok, ale przez większość wypadów też się wściekają, zwłasza jak dużo ludzi. I też sie skupić nie mogę, ale u nas żeby uniknąc takich sytuacji to ja wrzucam nasze zakupy z listy do koszyka, a Mariusz co najwyżej piwo i soki ;) Ale to i tak nic, mój śp. Szwagier pojechał kiedyś na zakupy sam, bez żony, dostał kartkę, włożył do portfela i zakupy zrobił (taki był dzielny chłop!). Przyjeżdża, wyładowuje torby jedna druga trzecia czwarta, jego żona tak patrzy "A co Ty kupiłeś? Skąd tyle tego?", "No jak? Kartkę miałem!" i wyciąga - lista zakupów na Boże Narodzenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. EEE... no to się postarał :) ale dzielności mu nie można odmówić, bo facet zazwyczaj przy piątej pozycji wymięka :P

      Usuń
    2. Tylko to było jakieś dwa miesiące po Bożym Narodzeniu :D Kartki mu się pomyliy ;)

      Usuń
    3. To już prawie na Wielkanoc się załapał :P

      Usuń
    4. A w sumie? Czyli na dobre wyszło :D To było już kilka lat temu, ale do tej pory wspominamy to jako jedną z zabawniejszych z nim historii :)

      Usuń
    5. Fajnie mieć takie wspomnienia :)

      Usuń
  4. Hehehe,j a zawsze słaba z matmy byłam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to jeszcze, artystka, ale Osobisty to inżynier. Wychodzi na to, że kasę bierze za ładne oczy :P

      Usuń