piątek, 9 sierpnia 2013

Kilka wpadek małych i dużych, obcych i cudzych....

Urlop bez wpadek odbyć się chyba nie może, nasz też w takie obfitował. Na szczęście trafiliśmy na dobry pociąg, nie pobłądziliśmy i tak dalej, ale...
Pewnego dnia zanosiło się na burzę. Postanowiłam więc zabrać ze sobą peleryny. Były zapakowane w folię jeszcze. Szukam w walizce, nie ma, no to szafa, znalazłam dwa foliowe opakowania, wsadziłam do plecaka z aparatem. Na dole zdecydowaliśmy, że aparatu nie bierzemy, przepakowałam do wózka. Oczywiście wieczorem zaczęło padać, ludzie uciekać z imprezy też zaczęli, więc ja sięgam po peleryny, żeby uciec do tramwaju przed tym tłumem. Osobisty tak na mnie patrzy, co ja mu daję... Oprócz peleryn mieliśmy też piłkę plażową i jednorazowe śliniaki zapakowane też jeszcze w folię. I wzięłam to. I najgorsze jest to, że nie kapnęłam się dwa razy przepakowując. W wyniku czego wróciliśmy mokrzy, dobrze, że Córa miała rzeczy na przebranie.
Chcieliśmy zobaczyć Kruzenshterna. I szukamy, szukamy, no nie ma. Przy Wałach nie ma, przy Łasztowni też nie... Dopiero potem znaleźliśmy plan i okazało się, że był przy Łasztowni, ale z drugiej strony, gdzie się nie spodziewaliśmy żadnego statku. A na plan wcześniej patrzyliśmy ze sto razy. Grunt to przegapić największy żaglowiec.
Zwiedzamy Kruzenshterna. Wszyscy twardo robią sobie zdjęcia przy wyciągarce i naciągarce, czy jak to się nazywa. Takie metalowe koło z zębatkami z boku do naciągania lin. I tak się zastanawiam, czy oni sądzili, że to koło sterowe?
Koło sterowe, stare, stało gdzieś tak na środku, też koniecznie do obfotografowania, zresztą, też go mamy uwiecznione. A koło używane jak to koło sterowe na rufie, czyli z tyłu, dla niezorientowanych. I taki pan podchodzi, patrzy i mówi: "Acha, to tym steruje, jak jedzie do tyłu". Tak, jedzie, to raz, do tyłu to dwa... To naprawdę wiedza tajemna, że koło sterowe jest na rufie?
I kolejna wpadka. Idziemy sobie Wałami Chrobrego, oglądamy jeszcze statki i słyszę jakiegoś chłopaka: "Proponowali mi rejs i udział w regatach, ale to trzy tygodnie wyjęte z życia i 4 tysiące z kieszeni". No 4 tysiące to rozumiem, sporo, ale te trzy tygodnie? Niech mi ktoś zaproponuje to podwijam kiecę i lecę. I gdzie ta keja, a przy niej ten jacht?

Możecie wybrać największą wpadkę regat. Ja stawiam na siebie i na pana z wyciętym życiorysem.

A na koniec parę fotek, wybrałam kilka, zresztą, sami nie mamy dużo :) zaledwie 140 ;)


Piątek, kiedy jeszcze ich mało było, ale flagi łopocące musiałam uwiecznić:


Widok z Łasztowni na Wały Chrobrego i Szczecin



Mój urojono - ciążowy brzuch. 22 tygodnie plus dwa dni, czyli 6 miesiąc. Tak było fajnie na Kruzenshternie.

zdjęcie usunięte

Flagi z poniedziałku. Nie inne, więcej


Świnoujście, bo we wtorek pojechaliśmy nad morze, żeby zobaczyć, jak wypływają, szkoda tylko, że burza była i nas przegnała z plaży, ale przeczekaliśmy i zobaczyliśmy między innymi to:



12 komentarzy:

  1. Oj tam, wpadki zdarzają się każdemu, zresztą, co to za wpadki, raczej zabawne zdarzenia;) Pewnie też bym nie załapała z tym kołem sterowym od razu:P:)

    Zdjęcia super, chcę jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak uważam, ze jak ktoś idzie, to albo się zna, albo udaje, że się zna, więc nie gada głupot.

      Usuń
  2. Ja też chce jeszcze :) A wpadki kocham bo sama je często zaliczam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, że urlop Wam się udał:) I pozazdrościć Ci, że super wyglądasz w 6 miesiącu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się trochę martwię, że Małe ma mało miejsca, ale no... co ja poradzę...

      Usuń
  4. najważniejsze, że ogólnie wyjazd udany :) witajcie w domu :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wybieram pana od cofania, mi czasem ludzie zadają pytania jak tramwaj jedzie do tył i gdzie ma kierownice :D
    Najważniejsze, że urlop się udał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, to może w autach też powinni kierownicę montować z tyłu?

      Usuń