sobota, 17 kwietnia 2010

Marzenia

Spełnianie marzeń powinno cieszyć. I cieszy, cieszy bardzo, jestem strasznie podekscytowana. Ale też skrajnie przerażona. Szybkość mnie przytłacza. Jak na karuzeli...

11 komentarzy:

  1. fafroszek8@amorki.pl18 kwietnia 2010 09:45

    Chyba skądś to znam...;)

    OdpowiedzUsuń
  2. czyli zbyt piękne, by było prawdziwe?... rzeczywiście, czasem ilość słodkich pierniczków, które wpadają nam do rąk, przekracza tych rąk pojemność... no cóż... trzeba myśleć pozytywnie: "mam pojemne ręce"... i takimi się stają :))))...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam :) I przyspieszyłam do kolejki górskiej, od jutra osiągnę prędkość TGV, ale to pozytyw też:)

    OdpowiedzUsuń
  4. To może gdzieś się przetniemy w locie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. fafroszek8@amorki.pl19 kwietnia 2010 08:14

    Wspaniałe uczucie:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie się żadne nie spałniło i żadne nie spełni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spełni się spełni, tylko nie bądź czarnowidzem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba, że się ma chorobę lokomocyjną

    OdpowiedzUsuń
  9. fafroszek8@amorki.pl20 kwietnia 2010 12:40

    No i co z tego? To się bierze lokomotiv;) pozdrawiam fafroszek.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. To chyba powód do gratulacji? :-)))) niech te spełnione zrobią miejsce następnym :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. fafroszek8@amorki.pl22 kwietnia 2010 08:44

    Trochę zamotany ten twój komentarz u mnie;) ale co się dziwić;) pozdrawiam i miłego dnia życzę:-)

    OdpowiedzUsuń