Nie, nie płaczę za nią. Nie była mi bliska, choć żal mi, bo była zawsze. Płaczę nad tymi, co zostali. I teraz muszą stać dzielni i wyprostowani. I mam nadzieję, że to dziś, to tylko pusta trumna, pokaz. Że było im dane w ciszy pożegnać mamę, babcię, prababcię, kobietę. Że mogli się na kimś wesprzeć i nie musieli z wstydzić czerwonych oczu. Świat żegna królową. Oni żegnają bliską osobę.
Edit: tak, już wiem, że wieczorem będzie prywatna uroczystość.
To musi być straszne...żałoba na oczach całego świata i brak prywatności...nigdy nie chciałabym być rojalsem. Za wszystkie przywileje świata. Bo w obliczu śmierci jesteśmy równi.
OdpowiedzUsuń