środa, 28 września 2016

Cudowny tydzień i o kocie w nowym futerku

Poprzedni tydzień był ciężki, bo dzieciaki najpierw trochę kaszlały, osłuchowo czyści, ale zatrzymałam w domu, a w czwartek Córa zaczęła się skarżyć na ucho. W piątek więc laryngolog, zapalenie obu uszu, antybiotyk doustnie i do uszu i zakaz wychodzenia do wtorku.
Najbiedniejszy Syn, bo musiał siedzieć z nią, bo jak on na pole, to ona też i siedzieli oboje, aż tata wrócił. A Osobisty w poniedziałek o 15 miał konferencję z USA, skończyli o 16, a potem jeszcze dosiedział, bo... podpisywał aneks do umowy na awans. Czekał na niego dawno i w końcu się doczekał. W niedzielę świętujemy :)
Natomiast wczoraj na kontroli okazało się, że uszy zdrowe i... Córa nie musi już nic brać do nosa, ani sterydów, ani żadnego psikacza, nie musi brać antyalergicznych, skończyliśmy pędzlowanie gardła i wszystkie zabiegi. Wywalczyliśmy migdały bez zabiegu! Jakby mi ktoś kamień z serca zrzucił i skrzydła doczepił. Dawno się tak nie cieszyłam, jak wczoraj, prawie się poryczałam w tym gabinecie. Warto było, choć ciężko i litrami łez okupione.

Jak zginął nam kot obiecałam Córze, że on wróci w innym futerku. Myśleliśmy, baliśmy się, rozważaliśmy i niczego mądrego nie udało nam się ustalić. U nas tylko dom wychodzący, mamy taras, w którym drzwi są otwarte, dzieciaki też nie pilnują, otwierają, bo coś chcą zobaczyć, iść do piasku itd. Jasne, strach, że przejedzie, ja co rano, jak kocica nie weszła przy wychodzeniu Osobistego mam czarne myśli. Ale z dwoma zawsze łatwiej wyjaśnić ewentualną stratę. I tak myśleliśmy, wahaliśmy się, a ja pewnego dnia weszłam na FB i zobaczyłam, że czarny wyszczupla i pasuje do wszystkiego. Ze zdjęciem czarnej kotki. Kto udostępnił, ten wie, czyja wina :P
Zadzwoniłam. Koteczka ma około 5 lat, została zabrana z koszmarnych warunków, jak właścicielka pojechała do DPS. Zamknięta kuchnia, zero kuwety, koszmar... Teraz jest w lecznicy. A mnie stanęła przed oczami Figa, którą też wzięłam dorosłą, bo pani nie wyobrażała sobie życia z kotem będąc w ciąży. Nowe futerko?
Zadzwoniłam do lecznicy, jaki jest stan kota, takich decyzji nie podejmuje się jednak na gorąco. Okazało się, że to kocur i wczoraj został wykastrowany. Pani zadowolona, że dom wychodzący, bo to uciekinier, chce im klatkę rozwalić, już ją otworzył. A mnie stanął przed oczami Rudy. Dwa koty w jednym futerku do nas wrócą. Tak, wrócą, w piątek jadę po nowego członka rodziny. Nie wiem, jak będzie, nie wiem, czy z Kocicą będą się lubić, nie wiem, na ile go się uda ugłaskać, nie wiem, czy poradzimy sobie z uciekinierem. Wiele niewiadomych, jedno pewne: Muszę to zrobić.

Za tęczowym mostem

Zapłacz, kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to jeszcze za wcześnie
choć może i z Bożej woli.
Zapłacz, bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze,
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze.
Zapłacz, kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i - przestań nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.
Potem rozglądnij się w koło,
ale nie w górę; patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko...
A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku,
to ja powtórzę: on wróci...
Choć może w innym futerku
/F.J. Klimek/

8 komentarzy:

  1. Gratuluje - same sukcesy!! I Osobistemu i zdrowotnie i kocio- super!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki początek tygodnia daje moc na resztę :)
      Dziękuję :)

      Usuń
  2. Zawsze płaczę, jak czytam ten wiersz...

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny wiersz. Też mi się marzy nowe futerko, ale nie mamy warunków. Tzn. niby mamy, ale właścicielka zgadzała się na jednego sierściucha, więc nie ma co ryzykować. Nie mówiąc już o reakcji naszego kociska - pewnie zabuczałaby się na śmierć, obrażona na cały świat. Kiedyś na pewno, ale jeszcze nie teraz ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jeszcze wzrusza kot w pustym mieszkaniu.
      Kotu mają swoje humory, też się boimy, co ta msza kocica zrobi, ale trudno. Przywyknie ;)

      Usuń