środa, 24 sierpnia 2016

Nadwrażliwa matka vs przedszkole

Mam problem. Z przedszkolem. Jak wiecie, chwaliłam go bardzo, choć i zastrzeżenia miałam. Ale wczoraj wpadłam na plac zabaw po dzieci, jak burza gradowa. A to dlatego, że dostałam maila o konieczności zapłaty za podręczniki. 220 złotych mnie tak nie wkurzyło, (plus 90 za Syna), jak fakt, że są to podręczniki przygotowujące do podjęcia nauki szkolnej. Przypominam, że Córa za rok do szkoły nie idzie. Ciocie zapytane o to powiedziały, że nie mają 6 latków, a że 5 latki robią "0":
"Takie rządy".
To poszłam popołudniu do rządów i wyszłam wściekła po paru minutach. Osobisty został do końca i rozmawiał. A czemu ja wyszłam? Bo pani mi powiedziała, że zgadzałam się na program, jak zapisywałam dziecko, a teraz mam pretensje. Prawie, jak morda w kubeł, nie bulgotać. Wcześniej mi próbowała wmawiać, że będę dumna, jak inne dzieci się dopiero będą uczyły czytać, a ona już będzie umiała. Moje "nie chcę, żeby uczyła się czytać i pisać" zostało olane. Ach, przepraszam, zaproponowała mi, że ona nie będzie robiła tych części książeczek. Albo możemy ich nie kupować (o podstawie programowej się przypomniało babie nagle), no ale inne dzieci będą miały. I właśnie te dwa rozwiązania są do kitu, bo inne dzieci będą miały, a ona nie.
Z rozmowy z Osobistym wyszło, że najwyżej sobie powtórzy ten materiał, że się nie zorientuje, że powtarza, bo będzie inny podręcznik i w ogóle niech pan zobaczy, jakie ładne kupiliśmy.
Bo moje dziecko to jest kretynem, które nie zajarzy, że już Ala ma kota czytała... Zniechęci się i tyle. Albo jej dowalą innych zajęć, a w szkole będzie się nudzić. Do porozumienia nie doszli, bo Osobistego slogany, że będzie jej lepiej, będzie umiała więcej, lepiej i szybciej nie przekonują.
Robię dym, dzwoniłam już do kuratorium i nie mają prawa mi odmówić i zmusić jej do nauki zerówkowej. Ale oni chcą i już... Jutro jedziemy do innego przedszkola, zobaczyć, jak tam jest, bo tam nawet im się nie śni robić zerówki pięciolatkom (ona skończy w grudniu dopiero), które nie idą do szkoły, nie mają jeszcze podręczników, bo przecież muszą zrobić diagnozę, czy dziecko się nadaje itd.

Ta sytuacja to był taki kamyczek z lawiny. Ja ją w tamtym roku chciałam przepisać do grupy niższej, żeby robiła dwa razy trzylatki, jej by nie obeszło jeszcze, a dziś nie byłoby problemu. Ale nie, bo przecież będzie szła innym programem, nie będzie zerówki dla takich małych, dostosujemy. A teraz nie ma o tym mowy. No i ja nadal pamiętam pasowanie bez rodziców, gdzie było mi bardzo przykro, a pni dyrektor mi powiedziała wtedy, że dla dziecka nie ma to znaczenia i woli, by rodzice byli na warsztatach, a nie na pasowaniu. Jakoś rok po tym, jak zrobiłam dym, się dało zrobić z rodzicami.

Ciocie są fantastyczne. Zajęcia są cudowne, atmosfera super. Tylko dyrekcja do chrzanu. I ja wolę zmienić jej przedszkole, niż zrobić krzywkę powtarzaniem roku. Albo i dwóch, bo jak diagnoza jej wykaże, że w 2018 nie będzie gotowa, by podjąć naukę (będzie miała wtedy 6 lat i 8 miesięcy), to znów zrobi zerówkę, tym razem w szkole. Taki był nasz plan. Rodziców. Przedszkole miało inny. No cóż, znajdziemy taki, w którym dziecko zależy od nas, a nie od nich.

5 komentarzy:

  1. Oj, faktycznie dyrekcja kiepska.
    W "moim" przedszkolu nie ma czegoś takiego (podręczniki, specjalne przygotowanie do szkoły itp) ale może to kwestia tego, że córka chodzi do prywatnego i niedużego przedszkola/żłobka. Są dwie grupy żłobkowe i jedna przedszkolna. Tyle. W grupie przedszkolnej jest jedna czterolatka, większość trzylatków i kilka 2,5 latków. Codziennie mają jakieś zajęcia ale żadne książki czy programy.
    Daj znać jak się to rozwinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też jest prywatne. Ja nie mam nic przeciwko podręcznikom, to są jakieś wyklejanki, bardziej karty pracy, niż podręcznik jako taki. I faktycznie dzieci 6 letnie muszą być przygotowywane do szkoły, bo to już zerówka. Mnie się rozeszło o to, że moje dziecko "musi, bo tak", choć do szkoły nie idzie.
      Dziś byłam na zajęciach adaptacyjnych w innym przedszkolu, co prawda bez Córy, bo jest u babci na wakacjach, ale Syn wszedł w grupę, a umowa do mojej torebki.

      Usuń
  2. Nieźle... Kurczę, nie dziwię się, że się zdenerwowałaś. Ech...

    OdpowiedzUsuń