sobota, 18 kwietnia 2015

Nie będziesz mego ciała miał, bo nie dla Ciebie jestem...

Dźwięczy mi to ostatnio w uszach często, razem z tekstem "diabeł w ciele anioła".
Potrafię kusić. Potrafię ubrać się z premedytacją tak, by facet patrzył mi w... oczy. Jak mu uwagę zwrócę, że mam je wyżej. Słowa odpowiednie też umiem dobrać tak, by mówiąc o czymś neutralnym ciepło się zrobiło. I czasem tak robię. No risk, no fun. Ale często robię to zupełnie nieświadomie. Rzeczy, które kogoś kuszą robię mimochodem, jak schylanie się po dziecko w bluzce z dekoltem, obrócona w stronę faceta, czy oblizanie palca z kropelki rozlanej kawy. Jestem wtedy uważana za osobę robiącą to specjalnie. A to czysty przypadek. Nie mam pojęcia, że działam na facetów. Wróć, do niedawna tego nie widziałam, teraz zaczynam dostrzegać, oczy mi się zmieniły ;) i głowa też. Premedytacji w moim działaniu nie ma, no, może nie zawsze ;) ale kilka działań przypadkowych jest. Podobno najbardziej niebezpieczne są kobiety, które kuszą nieświadomie i zupełnie naturalnie.
Kusicie? Gdzie macie granicę? Dla mnie to granica zranienia drugiego człowieka. Mam męża, kocham go i chcę być tylko z nim. Proste zasady. Wiem, kruchy lód, bardzo kruchy, ale ryzykant jestem. Podejmiecie takie ryzyko, czy będąc w związku inni faceci/ kobiety nie istnieją i nie ma mowy nawet o lekkim flircie?

6 komentarzy:

  1. Zawsze byłam flirciarą, choć bardziej przez śmiech i zabawę. Niemniej sprawiało mi to przyjemność, gdy faceci na to reagowali. Wszystko zmieniło się po ślubie. Przysięga jest dla mnie bardzo ważna. Poza tym wszystko co teraz robię, analizuję pod kątem, co pomyślałaby o mnie córka. Nie chciałabym by kiedyś wstydziła się z mojego powodu lub miała do mnie żal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Granica jest cienka, ale nigdy jej nie przekraczam, przysięga nie zamknęła mi oczu i ust też ;)

      Usuń
  2. Po ślubie nie flirtuję;) Zapatrzona w swojego chłopa jestem i nic na to nie poradzę, inni faceci nie istnieją;) Co nie znaczy, że na imprezach nie lubię pośmiać się z kumplami, aczkolwiek flirty już za mną:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o taki śmiech z podtekstem mi chodziło :) nie o wy-kuszenie

      Usuń
  3. Ja nie mam teraz za bardzo z kim flirtować z racji charakteru pracy, ale dawnej, w kurierowni - a i owszem. Wszystko bardzo niewinne, ale pod flirty mogło jak najbardziej podchodzić. Nie uważam, żeby było to coś złego, ale wiadomo, każdy ma granicę gdzie indziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Granicą dla mnie jest dobry smak i nie zrobienie krzywdy drugiemu

      Usuń