poniedziałek, 12 lipca 2021

Wakacyjnie

Plany stałe mamy jedynie na kolonię dzieciaków i na nasz wyjazd, ale to w zasadzie przełom lipca i sierpnia, a pozostałą część wakacji mamy wolnę. Zrobiliśmy więc listę rzeczy do zrobienia i zobaczenia i powoli realizujemy. W pierwszą niedzielę wakacji byliśmy w Ojcowie. Ja osobiście uwielbiam, a że byliśmy tuż po 9, to zwidzieliśmy mnóstwo miejsc bez tłumów. I co prawda obiad był przed 12, ale też nie musieliśmy czekać na stolik. 

Mieliśmy w planach odwiedzić termy w Oravicach, ale się boję, że utkniemy na granicy i z jednodniowego wyjazdu będzie jeszcze krótszy. Jak ktoś wie, jak to wygląda, to proszę mnie oświecić. Na pokładzie byłyby dwie osoby z paszportem covidowym i dwójka dzieci poniżej 12 roku życia. Jak się nie uda, to pojedziemy do Bukowiny. Ja wiem, że większość woli Chochołowskie, ale właśnie, większość. Byliśmy raz, ludzi multum i jeszcze więcej, więc nas zniesmaczyło.

Poza tym wypełniamy czas do wyjazdu jednodniowymi wypadami. Już pojechaliśmy do Kociej Kawiarni i trochę pochodziliśmy po Krakowie. Przy okazji Córa wypatrzyła ofertę "Lato na Wawelu", a Syn statek płynący po Wiśle i mamy kolejne plany. W sobotę mieliśmy jechać do parku linowego, ale po Crossie dzieci uznaliśmy, że nie dadzą rady na następny dzień i pojechali z Osobistym oglądać samoloty. 

Wczoraj okazało się, że dobrze, że nie poszli do parku, bo Syn ledwo się z łóżka zwlókł. Pojechaliśmy do Kalwarii, ale nas zmyło. Po drodze jeszcze zdążyliśmy obejrzeć zaporę na Wiśle, ale do domu wracaliśmy już w deszczu.

Osobisty pracuje, czasem z domu, czasem stacjonarnie, więc próbujemy się dopasować, żebyśmy sobie nawzajem nie przeszkadzali. Część rzeczy chcemy zrobić razem, więc celujemy w niedzielę (trzy nam zostały, bo trzy odpadają na urlop i jedna na wesele) albo popołudnia. A że jeszcze dzieciaki chodzą raz w tygodniu na zajęcia w bibliotece, to grafik mamy napięty. Ale starcza czasu na byczenie się na leżaku, czytanie, ale i na pracę. Bo znów wyszliśmy na pole i działamy, na razie musimy obkopać (znaczy Osobisty kopie, my wybieramy kamienia i równamy ziemię) przód domu, żeby w końcu wysypać kamień wkoło i na tarasie. I tu kolejne pytanie. Chcemy wkoło tarasu donice, załóżmy dla uproszczenia, że betonowe. Czy ktoś ma i może powiedzieć, czy one bardzo zamarzają w zimie? W sensie, czy ich nie rozmrozi. Lawenda ma tam rosnąć, żeby się dało siedzieć bez obaw o zjedzenie przez komary, więc sprawa jest poważna.


2 komentarze:

  1. Powiem Ci, że śmiała i odważna jesteś, nie bojąc się podróżować w czasie ''korona(ś)wirusa'' Ja już jestem po dwóch dawkach szczepienia fajzerem ale wykorzystuję ten czas na zbieranie piniążka, więc w dniu w którym ogłoszą koniec epidemii zacznę nadrabiać i odwiedzę 3/4 Polski. W Krakowie byłam tylko raz na wycieczce szkolnej. No i ja tylko wiedziałam, że lawenda straszy mole w szafie ale nie wiedziałam, że komary też, bo ja z miasta jestem. Życzę ślicznego kamienia przed domciem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boję się, ale nie na tyle, by aż tak się ograniczać. Wybieramy mieszkania, a nie hotele, a atrakcje głównie na zewnątrz. Do tego zawsze przestrzegamy zasad, choć nad morzem czuliśmy się dziwnie, nosząc maseczki w pomieszczeniach.

      Usuń