wtorek, 8 lipca 2014

Kilka faktów codziennych i kawa na ławę

Wczoraj dostałam pierwszy okres po porodzie, los był łaskawy, z Córą dostałam na tydzień przed skończeniem 7 miesięcy, teraz tydzień po skończonych 7 miesiącach. Choć w efekcie z Córą nie miałam tego okresu dłużej, bo ona urodziła się dwa tygodnie po, a Syn tydzień przed terminem. Choć w rzeczywistości czas bez okresu jest bardzo podobny, dwa dni różnicy, tam 16 miesięcy i tydzień, tu i 5 dni, w perspektywie matki natury, zero różnicy. Łatwiej mi teraz będzie, bo będę wiedzieć, kiedy mam owulkę i kiedy trzeba bardziej uważać. Zdecydowaliśmy się na gumki, bo w tej chwili nie stać mnie na wyłożenie na raz 1000 złotych na wkładkę hormonalną.
Wczoraj też Syn pierwszy raz dostał w łapki piasek na placu zabaw. Zachwycony był, a piasek miał wszędzie. Jest zupełnie inny, niż Córa, która piasku nie dotykała, bo otrzepywała łapki, a trawa też gryzła. Syn do trawy porusza się z prędkością światła.

A tak w ogóle to mi się przelewa uszami. Tym razem na moich rodziców, to znaczy akurat dziś. Ojciec je, pan wielki na włościach, cały stół w kuchni zajmuje. Tyle, że na stole Córa miała rozłożone swoje 12 klocków obrazkowych, układała minutę wcześniej. Ja akurat wyjmowałam chleb, żeby nam zrobić podwieczorek. Na to weszła mama i kazała nam się skurczyć ze stołu. No to się skurczyłyśmy, poszłyśmy do pokoju. Powiecie pewnie, że przesadziłam, ale jak ojciec słucha radia, to dzieci nie mają prawa pisnąć, jak jesteśmy w w pokoju, a mama ogląda to ostentacyjnie pogłaśnia itd itp. Wczoraj dawałam dzieciom jeść, ojciec przy nich palił, po prostu wszedł do kuchni, gdzie jedliśmy i zapalił. Jak bym mu zwróciła uwagę, to byłaby awantura.
Jak Córa histeryzuje, my nie zwracamy uwagi, a moja mama: "Chodź słoneczko, babcia przytuli" W efekcie tego moja córka nie słucha prawie nikogo i o byle co wpada w szał. Jak nie zje dwóch zaproponowanych przeze mnie wersji obiadowych, babcia da kotlecika. Co z tego, że dziecko go nie je, ale ziemniaki zje. I moje dziecko je na obiad ziemniaki. I ziemniaki, a i jeszcze naleśniki. Nic poza tym. Zresztą, nawet często jej nie zaproponuję nic, bo babcia przynosi. O żywieniu Syna to się nie wypowiem szeroko, wspomnę tylko, że dziś usłyszałam, że powinnam go przestać karmić, bo na pewno mam mleko niesmaczne jak dostałam okres (widzi tampony w łazience). Na moją odpowiedź, że karmią i mają okres (staram się nie dawać sprowokować) odparła z kolei, że nie mają wybrednych dzieci. Moje wybredne dziecko je wszystko, co mu się da, oprócz budyniu. Naprawdę niejadek z niego i piesek francuski... Przykładów można by mnożyć.
Chciałoby się spakować i wyprowadzić. Tylko kurde, nie ma gdzie, a finał tak blisko. Przykre, że osoby, które powinny wspierać rzucają nam kłody pod nogi. Nawet nie wiem, w jakim celu.

17 komentarzy:

  1. Ile się człowiek może ciekawych rzeczy dowiedzieć... Okres "zniesmacza" mleko? Hm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też się zdziwiłam, ale wszak człowiek całe życie się uczy... i głupi umiera

      Usuń
  2. hm , mieszkanie z rodzicami pod jednym dachem ... ja mieszkam z teściowa i pomimo że mamy tak jakby mieszkanie osobne to wiem o czym piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam wspólną kuchnię, łazienkę, pokój gościnny... masakra

      Usuń
  3. Za mną przeprawa z teściami, jak ja się cieszę, że nie mieszkamy razem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dostałam 2,5 miesiąca po porodzie mimo, że karmię dalej piersią. MI też każą wszyscy przestać karmić piersią ze wzgędu na alergię Małej. A z tym "zniesmaczeniem mleka" pierwszy raz słyszę;p
    Nigdy nie mieszkałam z teściami ale wiem, że nei dałabym rady. Tak samo nie chciałąbym wrócić doswoich rodziców mimo, że ich bardzo kocham. Jeszcze trochę wytrzymasz skoro już tyle wytrzymałaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby Syn miał problemy i musiałabym trzymać ścisłą dietę, nie karmiłabym. Po co męczyć siebie i dziecko? Ale ścisłą pt nietolerancja laktozy i zero nabiału.

      Usuń
  5. Ja mieszkam z teściami...
    Wrr...
    Mnie denerwuje najbardziej to, że moja teściowa jest najmądrzejsza i jak tlyko nie widzę, to daje mojej małej lizać czekoladki i inne głupoty. Na moje prośby, by nie dawać, bo nie życzę sobie tego jest gadanie, że nie znam się i tyle. Po prostu szlak mnie trafia.
    Dajesz już synkowi solone potrawy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jedzeniem bym nie popuściła, jak by nie pomagało moje tłumaczenie, kazałabym mężowi. I nawet nie chodzi o to, że daje, ale że po kryjomu, bo potem też tak będzie, a tu czekoladka, a tu ciastko, a dziecko obiadu nie zje.
      Daję, czasem raz w tygodniu, rosół je z nami, z naszego garnka, czasem częściej, jak gotuję i jemu i Córze zupę, czasem zje ode mnie ziemniaczka, czy kawałek mięsa. Ja średnio idę schematem żywienia, bardziej na wyczucie i instynkt i jeszcze mnie nie zawiodła, a przecież już drugi raz to robię :)

      Usuń
    2. W sumie to sklamalam. codziennie je chleb lub bulke, biszkopty, a to przeciez ma sol. Wedline tez mu daje

      Usuń
    3. A coś słodkiego? Ja nie popuszczam, jak teraz zobaczę, to zrobię aferę roku ;)

      Usuń
    4. Owoce :) ze słodkości to biszkopty, herbatniki, czasem zje chrupkę kukurydzianą w czekoladzie, jak Córa je i pozwolę jej mu dać. Czekolady bym na pewno nie dała, bo silnie alergizuje, a poza tym młody ma problemy z zaparciami, więc mowy nie ma. No i ciasto mojej roboty zjada, jadłospis masz w podsumowaniu miesięcy. Do tego pije soki domowej roboty, więc słodzone, a teraz akurat na tapecie kompot z wiśni

      Usuń
    5. U mnie córcia nie ma problemów z zaparciem. Czekolady jej nie daje jeśc, a jedynie polizać, ale i tak denerwuje mnie to, że daje, skoro ja sobie nie życzę. Kurcze, ja wiem, że jak mała poliże ze 3 razy jezyczkiem i już to jej nic się nie stanie, ale po co to? Dla mnie totalny bezsens.
      I patrzę za okno na mój powstający domek i tak chciałabym już mieszkac sama, bez niej... Wtedy jednak jak coś nie pasuje moge dobitnie powiedzieć, co myślę, teraz jednak się hamuję i to bardzo.

      Usuń
    6. Mnie by denerwowało to, że daje po kryjomu, bo to będzie notoryczne dawanie słodyczy, bo babcia jest od rozpieszczania... grrr. nóz w kieszeni się otwiera sam.
      Ja sobie na domek popatrzeć nie mogę, mam za daleko, ale co dzień myślę o tym, kiedy. I oby się udało tak, jak zaplanowaliśmy w tym roku

      Usuń
  6. O rety...niewiarygodne, jak można powtarzać takie brednie.
    Skąd one się biorą? W gołe jak można w takie coś wierzyć?

    Trzymaj się:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pokłosie dawnych czasów, kiedy wierzono, że może być słaby pokarm, a po 6 miesiącach leci woda. Moją mamę i mnie dzielą dwa pokolenia, to dużo

      Usuń