Siedzę ja sobie na sofie wygodnie, a tu nagle, zryw.
- Który dziś jest?
- 3.
- Cholera, nasze bilety, miałam zamawiać.
- Masz czas, jedziemy 31, jutro pójdziesz, dopytasz się - Osobisty oazą spokoju po prostu, a ja wiem, że może być problem, bo to lato i to morze.
Jeszcze pogadaliśmy, czy na pewno, jak, co, gdzie i tak dalej i poszłam spać. A z samego rana, 4 lipca udałam się na stację. Bilety jeszcze zdobyłam. Jeszcze bo jak 30 dni przed można rezerwować, to tyle ludzie rezerwują. Niestety zostały nam dwie góry, ale cóż, nie będzie źle, a było to, albo wcale. Teraz muszę tylko pamiętać, by 8 lipca, z samego rana dotachać się na stacje i kupić powrotne.
Nie ma odwrotu. Bilety kupione, opłata w kasie, wszystko zaplanowane. Jedziemy nad morze :)
A na razie... Sto pierwszy toast za zdrowie morza. Znam w innej wersji, ale ta jest równie ładna.
Będą zdjęcia? Tak mi tęskno za morzem... :)))
OdpowiedzUsuńBędą :) Ja morza nie lubię, ale żaqlowce tak, taka kobieca nielogiczność
UsuńMy też podobno mamy jechać nad morze - podobno, bo jeszcze nic nie mamy zamówionego :/ Ale On twierdzi, że na spokojnie pokoje zawsze się znajdą... Chociaż 2 lata temu jak szukaliśmy na ostatni moment to zostały tylko te drogie i musieliśmy skrócić wyjazd :(
OdpowiedzUsuńDawno mnie nie było, widzę, że się pozmieniało :)
Pozdrawiam :*
Pokoje jakieś, gdzieś, w końcu się znajdą, ale... Za jaką cenę jaki standard. Poza tym, zależy, kiedy jedziecie, początek sierpnia to regaty, więc kwatery będą pozajmowane na bank.
UsuńPozdrów ode mnie morze :)
OdpowiedzUsuńPozdrowię :)
Usuń