Głowa mi pęka. Kupujemy różne rzeczy do domu. Mamy już lampy, ostatnio Osobisty przywiózł listwy przypodłogowe. Nie, nie jesteśmy jeszcze na tym etapie. Kupujemy, bo drożeje w oczach. Ale w związku z tym musimy teraz podejmować wszystkie decyzje co, jakie itd. A my się dość różnimy i gusta nam się zgadzają w wąskim zakresie. I zanim na niego wpadniemy... Długo to trwa. I czasem trzeba iść na kompromisy. Ostatnio o roletach dużo rozmawiamy, Osobisty chce takie z folią, żeby chroniły od światła, bo jak nam się słońce oprze w południu to temperatura w domu skacze pod sufit. I mnie się na początku nie podobało to, że one są na zewnątrz, jak folia spożywcza i chciałem dwustronne materiałowe. Ale potem pomyślałam, że dzięki temu na zewnątrz zawsze będą jednakowe, a w środku w każdym pokoju mogą być inne. I choć może nie do końca mi się podobają, to widzę w nich sens. Gorzej z kuchnią, bo nie wiem, czy nie chce jednak innych, z jakimś wzorem czy czymś. I nie wiem jakim. Podobały mi się noc i dzień w wersji fali, ale... Potem okna są brudne w paski. Wiem, sąsiadka ma te zwykłe dzień-noc i brodzą się w paski.
A w ogóle to weźcie ten śnieg, bo mieliśmy trawę siać zaraz po zimie, by do maja urosła, a tu się nie zapowiada na wczesną wiosnę.