sobota, 6 lipca 2013
O budowie
Idzie ta budowa, jak krew z nosa, ale tak już jest, jak się człowiek boi kredytu, jak diabeł wody święconej. Ale gładź w garażu zrobiona. Że głupio? Nie do końca, bo chcemy zamontować bramę garażową. Zamówiliśmy też okna, bez największego, przesuwnego, ale to następnym razem. Mam nadzieję, że tym razem będą szły szybciej i uda się je zamontować, zanim pojedziemy. W ogóle na ten rok planujemy zamknięcie, a potem będzie z górki. Każdy krok mnie cieszy, bo zbliża do wprowadzenia się.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wiadomo, że kredyt ma swoje plusy ale i też sporo minusów. Wiesz jak to mówią - co nagle to po diable ;) więc może to i lepiej, że powolutku i stopniowo o własnych siłach realizujecie budowę.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze żeby udało się skończyć i potem szczęśliwie się mieszkało.
Ja to wiem i tak było od początku. Nie uśmiecha mi się oddawać bankowi drugie tyle, bo to mniej więcej taki procent się zwraca, jak się wszystko podliczy i nie mieć swojego przez kolejne 30 lat...
UsuńLepiej powoli, małymi kroczkami, a dokładnie;) Czas tak szybko leci, że ani się obejrzycie, a większość będzie zrobiona;)
OdpowiedzUsuńP.S. To chyba moje ustawienia komentarzy w bloggerze płatają figle;)
Lepiej powoli i bez bata bankowego nad głową...
Usuńp.s. to dobrze, że nie coś ode mnie...
Mam na myśli właśnie te "jako takie warunki", jak na razie jesteśmy studentami bez pracy (chcieliśmy pracować w wakacje, ale w naszym rodzinnym mieście pracy po prostu nie ma, a jak jest to nie mamy doświadczenia, albo wykształcenia :/), "na garnuszku rodziców"... Nie możemy zapewnić żadnych warunków, a samą miłością dziecka nie nakarmię, rodzice by pewnie pomogli, ale chcę ułożyć sobie życie inaczej :)
OdpowiedzUsuńMiłości się jeść nie da, to fakt :) i warunki trzeba mieć, ale wiele par myśli o zbyt wielkich warunkach i przegapia szansę. Tak ogólnie
Usuń