Miałam gruszkę. W sensie taką dla dziecka, na katar. I uważałam, że wystarcza. Do teraz. Wcześniej to nie były katary, to było coś. Wczoraj, kiedy na widok gruszki odbywał się dziki wrzask i tulenie i uciekanie, a z nosa zaczęła cieknąć krew, poddałam się. Został zakupiony aspirator, taki zwykły sopelek, nie żadne cuda do odkurzacza. Za pierwszym razem udało się ściągnąć o wiele więcej, niż przez cały dzień gruszką.
Niniejszym oświadczam, że gruszka jest fajna, jako zabawka. Aspirator został zaakceptowany, przynajmniej przeze mnie, bo Córze nadal się nie bardzo podoba. Ale jest skuteczny. Gruszce mówię nie. Aspiratorom tak.
Pamiętam, jak na gruszkę narzekała też kiedyś moja koleżanka, mama 3- letniej córeczki:) Mam nadzieję, że aspirator się przyjmie;)
OdpowiedzUsuńJak na razie wszystko co mama robi koło nosa jest złe, ale lepiej niż było
UsuńJak usłyszałam po raz pierwszy, że niektórzy odkurzaczem czyszczą dziecku noc, to w głowie nie mieścił mi się obraz jaki to wywołało ;)
OdpowiedzUsuńPisz, pisz takie porady bo będę pewnie z nich korzystać ;)
Może faktycznie założę kącik porad mamowych, a o czym byś chciała? czy nie masz pojęcia?
UsuńJakto do odkurzacza?:D
OdpowiedzUsuńJa kupiłam najzwyklejszy aspirator NUK i to dlatego, że jest dość szeroka ta część od noska i nie można go dzięki temu włożyć za daleko.
Dla niektórych fakt, że trzeba przez rurkę ciągnąć powietrze, a z drugiej strony jest katar jest obrzydliwy i nie pomaga fakt, że tam jest filtr i nic nie przelatuje. Więc podłączają do odkurzacza :) Aspirator nuk to nie to samo co aspirator, o którym piszę. To gruszka, tylko z szerokim końcem
Usuń...ja mam taki do odkurzacza i KAzio żyje wiec...odczep się ;)
OdpowiedzUsuńMnie odrzuca myśl o ciągłym wyjmowaniu odkurzacza :P
Usuń