Mama zgodę wyraziła, zapisani jesteśmy na następną sobotę.
Doczekać się nie mogę. Już nawet wyjęłam z szafy spodnie i kurtkę narciarską, czy aby się zmieszczę. Buahahaha, parę kilo plus temu się mieściłam, więc raczej tak, ale ekscytacja robi swoje ;)
I tak sobie myślę... W jakim stanie są nasze narty? Bo ostatnio to szusowaliśmy w 2011 jakoś w marcu chyba... Szmat czasu. Ale może jeszcze obędzie się bez ostrzenia. Trzeba iść je obejrzeć...
Nananana, nartki :) Panti, nie morduj.
Narty!:) Ale Wam zazdroszczę:):)
OdpowiedzUsuńTo się wybierz :)
UsuńPojeździłabym, ale po jakiejś maksymalnie płaskiej oślej łączce ;)))
OdpowiedzUsuńTakie też są, a jaka frajda :)
UsuńPowodzenia :) Żebyście zadowoleni, cali i zdrowi wrócili po tym wypadzie :)
OdpowiedzUsuńphi....i odrazu że ja do rekoczynów bede zdolna phi...ze tez wczesniej tego postu nie widzialam
OdpowiedzUsuńA nie? Oj, to się pomyliłam ;)
Usuń