JeszczeŚwiąt nie ma, a ja się już cieszę na dzień po nich. A to dlatego, że zostałamwytypowana do wyjazdu z podopiecznymi na święto Rękawki pod Kopiec Kraka.Najpierw się zgodziłam, a potem się zorientowałam, że mam kurs, a na nim testywewnętrzne. Tia… A wyjazd łączy się z nadgodzinami. Święta rycerskie kochammiłością drugą
(miłość pierwsza to książki, jakby ktoś pytał) i na wszelkie bym łaziła. Inscenizację bitwy pod Malborkiemwspominam do dziś dnia, bo było świetnie. (Cały wyjazd był świetny, ale ja nieo tym.) Więc proste, że chcę jechać, a nadgodziny też piechotą nie chodzą. Noale testy też ważne. Po przegadaniu tego w drodze do domu poszłam doinstruktora. Pozwolił mi przyjechać półtorej godziny później. I wilk syty iowca cała. Teraz byle do wtorku.
Przedstawieniemoim wychodzi. Nie popełnię rytualnego samobójstwa.
jestem krakowianką z dziada pradziada, ale nie wiem co to "Rękawka"...
OdpowiedzUsuńAniołku trzymam za Was kciuki i za Ciebie na testach:)
OdpowiedzUsuńTo dość specyficzna impreza i osoby niezwiązane jakoś z rycerstwem mogą nie wiedzieć
OdpowiedzUsuńWbrew przesądom podziękuję :)
OdpowiedzUsuń