Zaczęło sięwczoraj… Rozbiłam kieliszek, zalewając winem chipsy… Nic się nie uratowało. Dziśprzy malowaniu kolejnego anioła zakapałam sobie skarpetki farbą, nie zmyje sięza nic. Przy podlewaniu za to zalałam je sobie. Postanowiłam umyć okno wkanciapie kierownika, bo myłam też u siebie to przy okazji zwaliłam żaluzje… Wdrodze do domu dopadła mnie ulewa. Niby super, bo sucho przeraźliwie, aledotłukło mi strasznie, bo takimi kroplami waliło. Cała mokra wróciłam, a jaktylko weszłam do domu padać przestało. Jak chciałam włożyć bez do wazonu to muurwałam nogę. Znaczy wazonowi, nie kwiatom. Nie do uratowania. Podlewając kwiatkiw domu zalałam dywan i maszynę do szycia.
Niech tendzień się już skończy… Bo sobie krzywdę zrobię… Może ja nie pójdę się kąpać?
Idź idź długa gorąca kąpiel dobrze robi;) wiem coś o tym bo wczoraj takiej zażyłam i zaraz też będę mieć;)Weszłam sobie przy okazji kolacji na neta i od razu zauważyłam twoja nową notkę to postanowiłam przeczytać co by się całkiem od świata wirtualnego nie odciąć;) he he pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA jak się utopię?? ;)
OdpowiedzUsuńE no aż tak źle być nie może;) poproś swojego mężczyznę żeby czuwał;)
OdpowiedzUsuńNa odległość 20 ponad km będzie trudne
OdpowiedzUsuńczyżby czwartkowy piątek 13-go?
OdpowiedzUsuńHm to może kąpiel we dwójkę, aby Cię facet uratował w razie próby utopienia się ;-)
OdpowiedzUsuńintryguje mnie scena zakapywania skarpetek farbą podczas malowania anioła, cała konfiguracja przestrzenna tej sytuacji... coś sobie wyobraziłem zabawnego, ale Ci nie powiem, bo foch jaki wyjdzie z tego :P :)))...
OdpowiedzUsuńPrzez neta byłoby trudno...
OdpowiedzUsuńTak jakby...
OdpowiedzUsuńDemonizujesz :P
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty ciemny Aniele miałaś fatalny dzień... ja dowiedziałam się bardzo przykrych rzeczy, od kogoś mi bardzo mi bliskiego :( i mam takie uczucie, jakby świat mi się zawalił ... a pomimo wszystko staram się myśleć optymistycznie i uśmiechać przez łzy.
OdpowiedzUsuńJa już nie mam sił na uśmiech przez łzy... Zwyczajnie nie mam sił, bo rozbity wazon czy kieliszek to tylko wierzchołek góry lodowej. Wali się i u mnie i u przyjaciół.. A ja niewiele mogę zrobic...
OdpowiedzUsuń