Jutro przedstawienie. Boję się… Że nie wyjdzie, że się pomylą, że coś pójdzie nie tak… Boję się bardziej niż wczorajszej jazdy. Po dzisiejszej próbie już w ogóle nadzieja mnie opuściła. Dobrze, że z koleżanką zajęłam się przygotowaniem scenografii, bo po prostu wyszłabym z siebie i stanęła obok.
W piątek czeka mnie spacer do Tyńca z naszymi. Tzn najpierw dojazd, a potem spacer. A w sobotę znów szkoła. Znów co tydzień… Ale dzięki temu w lipcu obrona.
halllloooooo!!!! spokój Cię uratuje:)))) ussssaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńChyba nie uratuje.....
OdpowiedzUsuńNawet jeśli coś nie pójdzie po myśli to i tak będzie piękne:-) miłego spaceru;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak coś nie pójdzie po myśli to wcale nie będzie...
OdpowiedzUsuńoj ja się chyba z obroną pracy przed wrześniem nie wyrobie :) ale będę trzymać kciuki za Twój sukces :)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńUszy do góry:-)
OdpowiedzUsuńOkreślę to tak, przeżyłam i i tak jestem z nich dumna :)
OdpowiedzUsuńCały czas tam są :) Tylko ręce czasem opadają
OdpowiedzUsuńJa nie muszę przynajmniej pracy pisać
OdpowiedzUsuń