Bez wahaniapodpiszę. I nie widzę w tym nic złego. Nie ma to dla mnie nic wspólnego zobroną majątku czy brakiem zaufania. To dopiero jest zaufanie. Załóżmy, żejedna strona zakłada firmę. Każda firma jest obarczona możliwością upadku. Iintercyza zabezpiecza pójście na bruk obojga. Bo wtedy nie odpowiadają obojetym co mają, nie pójdą z torbami, zabezpieczą przyszłość. Czy to nie logiczne?No nie. Bo przecież w małżeństwie wszystko powinno być wspólne. I nie mamożliwości mieć innego zdania. Bo intercyza tak, ale tylko jako obrona przedtym złym obcym, co nastaje na nasz majątek. Nie wiedziałam, że ślub bierze się z obcym... Bo jak się kocha to on już nie jest obcy, nie tylko emocjonalnie, bo jest rodziną przez to, że kochamy. Nawet bez ślubu. Nikt nie jest w stanie zrozumieć,że ten papier może istnieć, by ich oboje chronić. Bo jest kryzys. I to, że ktośnie drży o jutro nie znaczy, że inni nie tracą pracy. Ale przecież zdanie mojejest najważniejsze. I nikt nie może mieć innego. Bo intercyza jest zła, akryzysu nie ma, bo ja mam pracę. Wybaczcie, to egoizm, czysty egoizm i próba wmówieniainnym, że jedyną słuszną prawdą jest ta, wyznawana przeze mnie.
To ja nie będę jej wyznawać.Podpiszę intercyzę, jeżeli zdecyduję się na ślub. Nie będę się śmiała, żekryzysu nie ma. Bo widzę co się dzieje wokół. Bo jeszcze mam inne spojrzenie.Bo cenię je sobie.
środa, 1 kwietnia 2009
Intercyza
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
weszłam, przeczytałam, pozwól że skomentuję. Ja tak jak Ty nie dopuszczam do siebie innych słów, myśli, bo ja wiem swoje, Ty wiesz swoje, ja swoje. Intercyza jako zaufanie? Dla mnie to dziwne i lekko śmieszne. Kryzys jest, ale nie dotyczy on wszystkich. A Ty chyba nie dopuszczasz do siebie tego, że kogoś to może nie dotyczyć. Jedni tracą pracę, inni nie odczuwają tego, co się dzieje - i tak zawsze będzie, choć sam kryzys wiecznie trwać nie będzie. Jedni zostają zwolnieni z pracy, inni dostają podwyżki - wszystko zależy od firmy w której pracują. Co do tego stwierdzenia, że z "obcym" się żeni... widzisz - coś w tym jest, bo ja pewnego człowieka u mnie w rodzinie uważam za obcego, choć jest mężem dla mojej siostry i ojcem dla ich dzieci, ale myślę, że to kwestia braku akceptacji. Dla intercyzy mówię nie i może dlatego, że kocham całą sobą i jestem z Mężem 'na dobre i złe'...
OdpowiedzUsuńNigdy mnie nie zrozumiesz. Nie czytasz dokładnie, bo w jednej firmie pracuję z tymi, co pracę tracą, a ja dostałam podwyżkę, ale nie zaprzeczam, że kryzysu nie ma i nie żyję iluzją. Kocham całą sobą i dlatego jestem w stanie podpisać ten papier, żeby ratować nas. Inny punkt widzenia, zwyczajnie. I nie jest to dla mnie śmieszne, to są moje wartości i nie życzę sobie, żebyś określała je mianem śmieszne
OdpowiedzUsuńale ja je będę tak określać, bo mam do tego prawo. Nigdzie nie zaprzeczyłam, że nie ma kryzysu. Napisałam, że Nas on nie dotyczy. I może będziesz tym oburzona, ale mało mnie interesuje czy ktoś zupełnie obcy straci pracę czy nie. Czytam bardzo dokładnie, ale masz rację - nigdy nie zrozumiem takich osób jak Ty.
OdpowiedzUsuńA ja to bym sama zaproponowała rozdzielność majątkową.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że jesteś.... i wiesz co mam na myśli....
OdpowiedzUsuńA ja Cię rozumiem. Nie wiem jaką ja bym podjęła decyzję, bo nie zastanawiałam się nad tym nigdy i nie miałam ku temu powodów. Ale to wcale nie jest głupie i to, że podpiszesz intercyze nie znaczy, że bronisz swojego i nie chcesz się nim dzielić. Tak to przynajmniej odebrałam. To może być pewnym zabezpieczeniem na to złe, że jak coś pójdzie nie tak to nie zawali się wszystko od razu. Zdrówka życzę :-)
OdpowiedzUsuńMa być dokładnie zabezpieczeniem, by nie zaczynać od zera, by nie musieć wybierać czy wydać na leki czy na chleb na przykład
OdpowiedzUsuńJa intercyzy (nawet w T9 takiego słowa nie mam) nie chce. Jeśli się kiedyś okaże że jedno będzie zarabiać jakieś wielkie pieniądze albo zaczniemy popadać w długi to wtedy może to będzie wyjściem z sytuacji żeby się zabezpieczyć. A póki co nie mamy się czym martwić, choć w naszej wsi coraz bardziej widać ten kryzys. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhm... intercyza jako sposób na zabezpieczenie się przed bankructwem?... rzuciłaś mi nowe światło na sprawę, bo do tej pory rzeczywiście intercyzę traktowałem zawsze jako brak aktu zaufania /czyli zaprzeczenie idei związku jako takiego/...
OdpowiedzUsuńAniołku nie wiem czy intercyzę bym podpisała, ale jestem za rozdzielnością majątkową (doświadczenie niestety mnie tego nauczyło). Owszem kupujemy razem telewizor i zapewne go razem potniemy jakby co. Ale w momencie kiedy komuś odbija palma mam nadzieję, że ja jako ja nie odpowiem za to, chyba że sama się na to godzić będę.Pozdrawiam i Buziole:)
OdpowiedzUsuńSamo slowo "intercyza" brzmi troche odstreczajaco i byc moze dlatego tak ciezko jest ja podpisac ... ale jak sie zastanowic porzadnie to jest to naprawde dobre wyjscie w wielu przypadkach :-)
OdpowiedzUsuńKażdą decyzję trzeba przemyśleć z wielu stron i nie odrzucać "bo tak"
OdpowiedzUsuńKażdy ma prawo do chcę czy nie chcę, byle bez atakowania i bez mówienia, że coś jest śmieszne, jeżeli tego nie przemyślał wszerz i wzdłuż. I tak jak piszesz nigdy nie można czegoś wiedzieć na pewno :)
OdpowiedzUsuńJedynie jako taka ma sens :)
OdpowiedzUsuńDokładnie Niguś, dokładnie :)
OdpowiedzUsuńnie jestem zbulwersowana. I nie neguję Twojego zdania, choć mi emocje włączyło. Każdy ma prawo do innego. Nie lubię tylko prostej negacji przekonań.
OdpowiedzUsuńPomyliła ci się intercyza z rozdzielnością majatkową kochana.
OdpowiedzUsuńIntercyza może chronić, brak intercyzy z kolei umożliwia wspólne opodatkowanie... każdy powinien wybrać to co mu pasuje. Wydaje mi się jednak że intercyzy powinni podpisywać przede wszystkim Ci średnio zamożni. Bo po rozwodzie to oni mają problemy z mieszkaniem, samochodem itp. To jest "zabezpieczenie". Nikt nie zakłada że się rozwiedzie - jednak takie rzeczy się dzieją... potem kłótnie o majątek i rozpad jakichkolwiek więzi całkowity... a po co jak można się zabezpieczyć?
OdpowiedzUsuńNie do końca się z Tobą zgadzam co do średnio zamożnych, bo to właśnie wybór każdego oddzielnie
OdpowiedzUsuń"Umowa majątkowa małżeńska (potocznie: intercyza) - umowa zawierana pomiędzy małżonkami lub osobami zamierzającymi wstąpić w związek małżeński, prowadząca do wprowadzenia odmiennego aniżeli ustawowy majątkowego ustroju małżeńskiego." czyli jest pojęciem szerszym niż rozdzielność.p.s. nie pozwoliłam mówić do siebie "kochana"
OdpowiedzUsuńNiestety trzeba o tym pomyśleć wcześniej. Jeśli już zaczniecie popadać w długi to będzie po ptakach. Niestety umowa rozdzielności nie chroni przed rzeczami, które już się wydarzyły. Np. Jedno z małżonków zrobiło coś co będzie go kosztować bardzo, ale to bardzo dużo pieniędzy i wtedy na gwałt do notariusza. Jeśli notariusz będzie uczciwy to powie: Ale zdają sobie państwo sprawę, że ta umowa nie uchroni państwa przed egzekucją komorniczą, bo szanowny małżonek już długów narobił... Ona uchroni część majątku od zdarzeń, które będą PO podpisaniu umowy. Tak, że jeśli ktoś ma ryzykowną finansowo pracę to powinien o tym wcześniej pomyśleć, wtedy jest szansa na to, ze rodzina nie pójdzie całkowicie z torbami. Pamiętać trzeba, że miłość miłością, "my wszystko razem, razem na szczyty, razem na dno" ale są często jeszcze dzieci, którym trzeba dać jeść, jest mieszkanie, które może dzięki rozdzielności ocaleje i komornik nie wywali na bruk.... Krótko - umowy o rozdzielności nie podpisuje się na wypadek rozwodu, tylko na wypadek nieprzewidzianych zawirowań finansowych w rodzini
OdpowiedzUsuńPrzy intercyzie potrzebne jest jeszcze większe zaufanie. Przynajmniej z tej strony, która np. prowadzi działalność gospodarczą i cały swój majątek przekazuje w darowiźnie współmałżonkowi, właśnie po to, aby go uchronić przed komornikiem na wypadek bankructwa firmy.
OdpowiedzUsuńA my spisaliśmy intercyzę. Mój miły prowadzi własną firmę - jak dotąd wszystko jest w porządku, ale jeśli rynek się załamie? Poza tym każde z nas ma własne mieszkanie - moją kawalerkę wynajęliśmy. Chodziło głównie o zabezpieczenie, na wypadek krachu firmy, ale także, niestety, na okoliczność np. hazardu, alkoholizmu i innych nałogów - co prawda żadne z nas skłonności nie przejawia, ale co będzie za lat kilka - Bóg jeden wie.Zresztą uważam spisanie intercyzy za lepsze rozwiązanie, niż [jak np. moja kuzynka] wszystko było wspólne, mieszkanie [kupione przez jej rodziców jako prezent ślubny], samochód [kupiony "na firmę" itd, a potem okazało się, że "ukochany mężuś" firmę [z samochodem, dochodami, komórką] przepisał na kochankę i złożył pozew rozwodowy domagając się połowy lokalu! Ponieważ zaś nie było intercyzy a mieszkanie dostali OBOJE w prezencie ślubnym - wygrał. Biorąc ślub nie zakładałam rozwodu, alkoholizmu czy innych dramatów. Oczywiście, że nie! Ale życie jest życiem, i lepiej się zabezpieczyć.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o takich sytuacjach się mówi. Bo zaufanie zaufaniem, a życie życiem. Niestety.
OdpowiedzUsuńjestem 2 lata po slubie, moj maz jest z bogatego domu ja z normalnego, ale jestem osoba pracowita, prowadze mala firme ktiora w miare prosferuje, jednak po urodzeniu 1 dziecka musialam zwolnic dlatego tez obroty mi spadly, teraz jestem w 2 ciazy - firma ciagle funkcjonuje spokojnie wyciagam dobra pensje ok 3000zl nie pracujac a nadzorujac. mieszkam z mezem w mieszkaniu kupionym przez jego tate na firme meza. w mieszkanie wkladalam oszczednosci jakby bylo zapisane na nas, bralam faktury na meza firme bo mowil ze sobie wszystko odpisze...........pare dni temu jego ojciec powiedzl ze jest do kupienia dom w bardzo promocyjnej cenie, niestety ja nie mam juz zadnych pieniedzy bo wszystko poszlo w mieszkanie firmowe meza, dzien pozniej po informacji o domu maz byl z rodzicami u notariusza - wrocil do domu ja przezywalam dom ze tak sie ciesze ze jego ojciec pozyczy nam na niego, a maz mi powiedzial: ty sie tak nie ciesz bedziemy musieli podpisac rozdzielnosc majatkowa.................i sie zaczelo, pozniej wmawial mi ze nie chodzi o domi ze o firmy, itd.....jestem w 5 miesiacu ciazy nosze 2 jego dziecko, zalamalam sie bo doszlo do mnie ze nasze malzenstwo jest przeliczane na pieniadze, uwazam ze rozdzielnosc czy intercyza jak najbardziej ale przed zawarciem zwiazku albo gdy nie ma jeszcze dzieci tak aby obydwie strony mogly pracowac na swoje majatki, ja obecnie czuje sie okropnie, nhie zycze nikomu takiej ciazy jaka zafundowal mi moj maz....
OdpowiedzUsuń