Wyjazdowy czas się szykuje u nas. Mama dostała dziś oficjalne potwierdzenie, że jedzie do uzdrowiska. Od 11 lipca do 1 sierpnia będzie bawić w Nałęczowie. Zazdroszczę jej troszkę, bo pięknie tam jest. I boję się, bo Córa potrafi się w nocy budzić i wołać Babu!. My wyjeżdżamy z 31 na 1 sierpnia, czyli Babu nie będzie cały miesiąc ;) Bo nam się założy. A w ogóle to mój pan doktorek pochwalił pomysł jechania pociągiem. Oczywiście, że się zapytałam, czy mogę :) I pozwolił i powiedział, że pociągiem rozsądniej, chyba, że chcemy z trzy dni jechać. Lubię tego faceta. Tak ogólnie go lubię. Fantastyczny jest.
A Osobisty w czwartek jedzie do Drezna, wraca w piątek, a w przyszłym tygodniu prawdopodobnie do Gdańska. Rozsypał się worek z wyjazdami...
A w ogóle to ja pogodę poproszę, bo chcemy pojechać na Family Day, a już raz odłożony, bo jezioro zamiast trawnika. A Family Day już w niedzielę...
W pracy Osobistego śmieją się, że na Family Day do atrakcji doliczyć należy zapasy w błocie. Oczywiście w wykonaniu pań, bo ja na panów się nie zgadzam ;) Mogę zostać sędzią. Jako, że cycki mi urosły, nie będę bardzo stronnicza i zazdrosna.
A ja z kolei zastanawiam się, czy do Drezna mają ze sobą zabrać kajaki...
Czasami fajnie tak trochę pojeździć po świecie... My mieliśmy taki (tylko) tydzień niedawno, ale fajnie było wpadać do mieszkania po czystą bieliznę i znów do auta ;-)
OdpowiedzUsuńNam na szczęście tak nie grozi, bo jednak się na osoby rozkłada, ale intensywnie będzie
Usuń