wtorek, 12 lutego 2013

Jak uratował nas gryzak MAM - recenzja obiektywna

Dziecko mnie gryzie. A tam mnie, ona gryzie wszystko. Krzesełko do karmienia, nasze łóżko, swoje łóżeczko. Wannę... Ten zgrzyt w uszach, to do dziś słyszę. Co robić? Bo tak żyć się nie da. Zaraz, ja mam gryzaka MAM. Może? Dałam, jak siedziała mi na kolanach i... oddać nie chciała. Strzał w dziesiątkę, choć początki trudne były. Jak ktoś nie pamięta, zapraszam tutaj, od razu można poczytać, o czym piszę.
Twister poszedł w ruch. Ocalił nasze palce i uszy ocalił od dźwięków szorowania zębami po różnych powierzchniach.
Dla każdej mamy, która ma w domu dziecko i podejrzewa, że w poprzednim wcieleniu to dziecko było gryzoniem, Twister będzie wybawieniem. Każdemu dzieciaczkowi, który ząbkuje i swędzi, przeszkadza i boli, ten gryzak na pewno pomoże. A poza tym trudnym czasem posłuży za grzechotkę i pozwoli poznawać różne faktury małym paluszkom. Czy polecam? Oczywiście, każdemu, bez zastanowienia.

A oto fotorelacja. Córa w wózku, bo uchwycić ją aparatem, by nie uciekła spod obiektywu jest niemożliwością.


O, jaki dobry pomysł miałaś, już tak nie swędzi


Co za ulga...


Daj dotknąć aparat



Już mi całkiem dobrze



Mamo, spróbuj, zobaczysz, jakie fajne


Albo nie, nie dam Ci...


Każdemu, kto chce przynieść ukojenie dziecku i sobie (kolejność dowolna), polecam zakup tego gryzaka. A dla fanów MAM na FB gryzak, i nie tylko, 20% taniej. Klikajcie, kupujcie, ulgę przynoście.

2 komentarze:

  1. My mamy takie gryzaki z wodą, silikonowe wkładane do lodówki. Oliwka sama po nie idzie, a później puka w lodówkę na znak, że chce gryzaka, bo na szczęście sama jej jeszcze nie otworzy i nie weźmie, bo za wysoko :)
    Najważniejsze, że przynoszą ulgę tym naszym Szkrabom ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale szczęśliwa Córa, że ma gryzaczka;) I podzielić się nie chce;D

    OdpowiedzUsuń