Na szczęście tylko słomiana i w sobotę wszystko wróci do normy. Osobisty pojechał w delegację, a ja już tęsknię. W domu pusto, cicho, strasznie. Łóżko ogromne, zimne, muszę sobie dodatkową kołdrę przynieść. Córa śpi, słychać tylko zegar.
Poza moją tęsknotą, to cieszę się, że pojechał. Zawsze to jakaś odmiana, coś nowego i nieznanego. Inna droga do pracy, inni ludzie. Na jakieś rozrywki też pewnie starczy czasu. A może po powrocie po niemiecku będzie coś umiał? Mam nadzieję, że pozwoli mu to naładować akumulatory przed rozpoczęciem sezonu budowlanego.
Ja dziś też jestem słomianą wdową :)
OdpowiedzUsuńA to ja od dziś do soboty...
UsuńI zwiazkowi tez dobrze to zrobi :)
OdpowiedzUsuńTo też :) wręcz oczywiste :)
UsuńTak czułam, że o to chodzi ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że tylko do soboty a nie na kilka miesięcy. Też uważam, że mimo wszystko taka "przerwa" dobrze robi. Szybko minie, zwłaszcza zajmując się małą ;)
Na kilka miesięcy nigdy bym się nie zgodziła. Nie wierzę w związki na odległość, a miłość, moim zdaniem, nie zawsze wystarcza. Albo razem, albo wcale
UsuńTydzień szybko minie i znów będziesz miała Osobistego przy sobie;)
OdpowiedzUsuńJak na razie ciężko, bo od niepamiętnych czasów nie było tak źle z kontaktem twarzą w twarz. Ale taka praca, co ja mogę :)
Usuńmy ciężko znosiliśmy dwie delegacje męża...na szczęście od dwóch lat już nie wyjechał ani razu :)
OdpowiedzUsuńU nas się zanosi, że to początek serii
UsuńTo nie zazdroszczę :)
UsuńTaka praca, co my możemy
Usuń