Celem wyprawy od jakichśdwóch miesięcy było Jezioro Rożnowskie. I nawet udało się nam tam dotrzeć, ale…Przywitał nas po pierwsze rzęsisty deszcz, a “łzy me czyste, rzęsiste” polały sięjak usłyszałam ceny za wynajem pokoju i zobaczyłam standard tychże. Czymprędzej więc zwinęliśmy żagle i kurs obraliśmy na Krynicę. W centrum w jednym pensjonacie nie mieli wolnych pokoi,ale szanowny właściciel pokierował nas do drugiego swego obiektu. I dobrze, że z namipojechał, bo sami za nic w świecie byśmy tam nie dojechali. Wyobraźcie sobienajbardziej skomplikowane skrzyżowanie typu ślimak. Dodajcie do tegokolizyjność. Zmniejszcie trzykrotnie. Tak, macie wizję dojazdu do naszegopensjonatu. Po rozpakowaniu się w fantastycznym pokoju wróciliśmy do miastaprzeznaczenia w celu poszukania czegoś do jedzenia.
środa, 12 sierpnia 2009
Raport z urlopu dzień pierwszy. Środa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale wypoczynek należy zaliczyć do udanych?;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHehe te trzy gałki to miało być wyzwanie :D
OdpowiedzUsuńCzyżby łakomstwo?
OdpowiedzUsuńOczywiście :)
OdpowiedzUsuńBardzo pyszne wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńRaczej nieznajomość warunków
OdpowiedzUsuń