Ani pogoda nas nie rozpieszczała, ani drogi. Drogi dlatego,że były zwyczajnie zamknięte na okoliczność przejazdu kolarzy i zakończenia etapu wyścigu w Krynicy właśnie. Jak zawsze wstaliśmy przed 8, bo o 8 mieliśmy śniadanie, a potem utknęliśmy. Jechać nigdzie się nie da, iść też nie, bo leje. Ale jako dzieci techniki mieliśmy ze sobą laptopy i zestaw filmów. Dotrwaliśmy więc do przejazdu wszystkich rowerzystów. Zdjęcia całkiem ciekawe powychodziły. Zgłodnieliśmy koło 20, na szczęście panowie policjanci pozwolili do Krynicy dojechać objazdem. Dzień zakończyliśmy znów w miłej Oberży, znów najedzeni niemiłosiernie. Potem tylko jeszcze nocne zdjęcia miasta i szukanie neta. Jak widzicie, nadaremne.
U mnie kolarze byli kilka dni wcześniej. Szybko pojechali i zanim wróciłem do miasta już ich nie było ;-)
OdpowiedzUsuńTo my dla rozróżnienia na nich czekaliśmy i czekaliśmy i dość długo jechali ;)
OdpowiedzUsuń