Dzień piąty. Niedziela.
Kotletpo Jaśnie Pańsku.
Poprawianiepracy mojego Osobistego Mężczyzny. Doszliśmy nawet do tratowania naziemnychlinii energetycznych. A potem to już była prosta droga przez “miedze” i “miech”do głupawki.
Dzieńszósty. Poniedziałek. Jaworzyna Krynicka.
Zaopatrzonaw dużo lepsze buty niż klapeczki i z wodą w plecaku poleźliśmy na górkę.Urokliwe miejsce. Pachnące jagodami i malinami. Lasem i świeżością. Kolejągondolową też się fajnie jedzie, choć strasznie małe te łupinki mają… A potemto tylko mały trucht w celu ucieczki przed rozwrzeszczaną kolonią. Nic tak niedodaje motywacji i siły do marszu jak taka grupa. Wrogowi nie życzę.
Chcieliśmywyłudzić rabat w Oberży… To miły i przystojny :) pan kelner nie miał dziśzmiany. A bu…
Muszynaonce again.
Krzyk wmurach muzeum raju, czyli piosenki Jacka Kaczmarka w wykonaniu wspomnianej jużmłodzieży.
10 lipcamiała miejsce próba generalna. Przerwała ją wiadomość, że burmistrz gminyzginął w tragicznym wypadku. Niedowierzanie zastąpiła pewność. Pewnośćnieuniknionego, nieodwracalnego wyroku Boga. “… i pójdę nie wiem gdzie nazawsze…” Próbę przerwano. Spektakl został przeniesiony właśnie na ten dzień. 10sierpnia. Półtorej godziny zasłuchania, zauroczenia, Sztuki. Ludzie śpiewającydla człowieka, którego już nie ma, a nadal pozostaje w sercach. Kolejnewyśpiewane wspomnienie, modlitwa, pożegnanie. A może nie pożegnanie, a kolejnedo widzenia?
Zauroczona,pod wrażeniem i z ogromną chęcią na jeszcze opuszczałam Amfiteatr. Jeżelikiedyś usłyszę, że młodzież muszyńska coś wystawia i będę w stanie tamdojechać, nie zabraknie mnie na widowni. Ta skala głosu, ten dreszcz, tenartyzm, to trzeba zobaczyć, to trzeba poczuć, tym trzeba się dać zarazić…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz