Niki ma patent na picie. Podłącza się do konewki. Dokładniej wygląda to tak, że jak mama podlewa, to Niki najpierw chłepce z szaflika, gdzie jest zebrana deszczówka lub inna woda do podlewania, potem leci za mamą niosącą konewkę. I jak zaczyna się lać woda, pies bierze w pysk wylew konewki i pije. Wylewa się jej oczywiście po bokach, przez co jest mokra strasznie i dokumentnie. Ale, że woda jest fajna w każdej postaci, wybitnie jej to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Zresztą, co się dziwić, to jest pies, który na deszczu siada na chodniku i bierze prysznic…
No i dzięki temu pies się i napije i ochłodzi :P genialnie proste nieprawdaż :).
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej kąpać nie trzeba;)
OdpowiedzUsuńI panią ochłodzi też...
OdpowiedzUsuńCzasem niestety po takiej akcji trzeba
OdpowiedzUsuńUrocza ta Twoja psinka :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam urwisa :)
OdpowiedzUsuńMasz szczęście. Mój pies jak pada to nawet nosa za mieszkanie nie chce wystawić. A spacer trwa jakieś 20 sekund: do pierwszego drzewa i z powrotem.
OdpowiedzUsuńJa chyba bym wolała :P niż zaliczanie każdej kałuży
OdpowiedzUsuń;-) Zamiana?
OdpowiedzUsuńPrzywieź do Krakowa to może pogadamy ;)
OdpowiedzUsuń