Podobnozachowanie dziewictwa do ślubu jest poświęceniem i ofiarą. Już pominę, żemiłość ofiar nie potrzebuje, więc po co? Ale jeżeli postanowienia składa osoba,która nigdy seksu nie próbowała to o jakim poświęceniu mówimy? Dla mnie to nicnie znaczy. Bo ta osoba nie zna smaku połączenia ciał, nie zna tej rozkoszy,nie spróbowała, więc nie wie i nie może mówić czy jej się podoba czy nie. Totak jakby rezygnowała z jedzenia małż, nigdy ich wcześniej w ustach nie mając inie wiedząc jak smakują. Ja mogę powiedzieć, że bym się poświęciła. Bo wiem, żeseks lubię, że mi się podoba, że czuję się przez to bliżej osoby, z którą jestemi czuję się spełniona. To jest dopiero poświęcenie, bo zrezygnowałabym zczegoś, co sprawia mi niewątpliwą przyjemność. Dla kogoś, czy czegoś. A tacyniedoświadczeni? Z czego rezygnują, co poświęcają?
Idei niepotępiam, nawet całkiem sympatyczna mi się zdaje, ale mówienie o poświęceniumnie irytuje. Po co? Żeby pokazać światu jakim się jest świętym człowiekiem?Czy po to, by mówić jakim się jest cudownym i odważnym bo się poświęca i składaofiarę? Bo chce, a nie robi? To ja też tak chcę, bo nie skakałam nigdy zespadochronem i to jest moje poświęcenie, bo chciałabym a tego nie robię.
Ta myśl ze spadochronem mi się podoba... :) Niemniej, zastanów się, czy na pewno wszyscy, którzy się decydują na takie "czekanie" są stuprocentowo "niedoświadczeni" - i nie wiedzą, czego się "wyrzekają"? Nie wydaje mi się. Jest taka organizacja międzywyznaniowa, która propaguje tę ideę w Stanach - i oni twierdzą, że wśród osób, które decydują się "zaczekać" są nawet dziewczyny, które wcześniej miały skrobankę. Ps. Widzę, że to co napisałam, nieźle Cię wkurzyło. Przepraszam.
OdpowiedzUsuńTak i wkurza mnie też, jak ludzie nie czytają ze zrozumieniem...
OdpowiedzUsuńHmm widzę że nie tylko ja w ostatnich dniach poruszam cudowny temat sexu;) oj ja bym się mogła góra na tydzień wyrzec (to jak mam miesiączkę) ;-) he he pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA po co się wyrzekać wtedy? :|
OdpowiedzUsuńTa idea wcale nie jest sympatyczna jest skrajnie durna, żeby nie powiedzieć więcej. Jak można decydować się na wspólne życie "dopóki śmierć nas nie rozdzieli" (pomijając już jak bardzo katolicy i katoliczki dziwnie to później rozumieją) nie wiedząc o związku tak ważnej rzeczy jaką jest "czy nam ze sobą dobrze". I niech mi nikt nie pie..... że o każdym problemi i każdą różnicę zdań i potrzeb można przegadać i dogadać bo to jawny debilizm.
OdpowiedzUsuńObgadać można... Trzeba... Ale co to zmieni w tej sferze? Jeżeli różnią się temperamenty i upodobania to można gadać i gadać i zostać przyjaciółmi :P
OdpowiedzUsuńNic to nie zmieni i skończy się rozwodem po paru latach z powodu zdrady tej ze stron, która po takim obgadaniu musiala ustąpić, bo chciała więcej niż ta druga strona mogła luch chciała dać. Proste. Takie bzdury czasem się niektórym nawet udają, ale znacznie częściej prowadzą do frustracji przeważnie jednej ze stron i w efekcie do zaspokajania swoich (skądinąd zupełnie naturalnyych) potrzeb poza związkiem
OdpowiedzUsuńPrzyjaciółmi napisałam, a nie małżeństwem... Przyjaciele nie idą z sobą do łóżka!!!! Ech....
OdpowiedzUsuńHmm gdzie ta czystość wtedy ??? Bo wg takiego podejścia można się p..... przez całe życie a potem czekać w czystości do ślubu (kurna to jak wtórne dziewictwo prawie). Czy to nie lekka hipokryzja ??
OdpowiedzUsuńNie lekka... ciężka... nawet bardzo...
OdpowiedzUsuńTo źle napisałaś. W założeniu dyskusji skoro czekali do ślubu to znaczy że jak coś nie teges i zaczynamy rozmawiać to już dawno po slubie i co wtedy zostajemy małżeństwem i przyjaciulmi ale potrzeby zaspokajamy gdzieś indziej.
OdpowiedzUsuńDość typowa niestety bym powiedział.
OdpowiedzUsuńMnie taka idea się na tyle w głowie nie mieści, że założyłam, ze to przed ślubem...
OdpowiedzUsuńPewnie tak... a może chęć zmiany życia? Ps.Wiesz, w takich chwilach poważnie się zastanawiam, czy nie powinnam "rzucić w diabły" tego całego blogowania? Przecież cokolwiek bym nie napisała, to zawsze ktoś poczuje się głęboko urażony - choćbym nawet tego nie chciała...I po co mi to? Lepiej mieć dwóch prawdziwych przyjaciół niż jednego "wroga", choćby wirtualnego...
OdpowiedzUsuńAle wtedy należy to nazywać chęcią zmiany życia, a nie czystością przed ślubem bo to zakłamanie...Wiesz czym poczułam się urażona? Tym, że wiesz lepiej, bo tak mówi kościół.... Każde zdanie tym popierasz i nie dopuszczasz, że ktoś może planować a jednocześnie kochać, a może właśnie dlatego planować, nie dopuszczasz innej opcji. Blogowanie nie polega na szukaniu przyklaskiwaczy...
OdpowiedzUsuńWiesz co jak tak piszesz to sobie myślę że nie chciałabym mieć faceta z takimi poglądami
OdpowiedzUsuńNiestety w moim przypadku muszę żeby go nie zarazić...
OdpowiedzUsuń...tylko na wyrażeniu publicznie własnych myśli i poglądów, podzielenia się tym z innymi...
OdpowiedzUsuńBo mogłabym go zarazić...
OdpowiedzUsuńktoś chce to jest czysty, nie chce - nie jest. Rozgłaszanie i mówienie o tym jak to jedna z drugą (bo przeważnie dotyczy to kobiet) się niesamowicie poświęciły jest żałosne...
OdpowiedzUsuńPopieram
OdpowiedzUsuńNo w Twoim niestety tak, bo nawet gumka nie pomaga...
OdpowiedzUsuńTo już zupełnie inna bajka jest.... Bo co kogo boli, kto się z kim .... pipipi
OdpowiedzUsuńDlaczego? Moim zdaniem to całkiem mądre podejście i prowadzi do uniknięcia unieszczęśliwienia jednej ze stron i rozpadu związku
OdpowiedzUsuńCiekawy temat ;-) Podobnie jak Ty nie uważam, że poświęceniem jest wyrzekanie się czegoś czego nie znamy. Jednak jest coś wspaniałego gdy dwoje ludzi czeka na ten moment do ślubu i wtedy zaczynają poznawać swoje ciało... To zbliża.
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się. Bo dla kobiety pierwszy raz nie przynosi mega rozkoszy jak to piszą w pisemkach i potem jest problem. Nie widzę w tym nic piękniejszego niż poznawanie ciał przed ślubem.
OdpowiedzUsuńTzn. cieleśnie ten "pierwszy raz" przed i po ślubie się raczej nie różni. Chodzi mi raczej o to, że po ślubie (z założenia) idziemy do łóżka z kimś z kim spędzimy całe życie. Oddajemy się komuś na całe życie. A to moim zdaniem jest wiele.
OdpowiedzUsuńPrzed ślubem też możesz iść do łóżka z kimś z kim chcesz spędzić całe życie, nie widzę różnicy
OdpowiedzUsuńI jak tu żyć w czystości gdy się zasmakowało namiętności? Ofiara, może to trafne słowo...
OdpowiedzUsuń