Broniłamsię wczoraj, to wiecie. Mieliśmy wchodzić alfabetycznie, ale ubłagałam grupę,żebym mogła wejść pierwsza, a nie bliżej środka, bo o 17.30 musiałam być wKrakowie. Ważna sprawa, o której może kiedy indziej. Obrona zaczynała się o15.30 w miejscu oddalonym o jakieś 50 kilometrów. No iweszłam. Choć z opóźnieniem. Siadam, przedstawiam się i… Stres. Nie ma mojejteczki. Panie nawet pytały, czy jestem pewna, że nie zmieniłam nazwiska. Nonic, jedna pani szuka, druga pyta. Przetrzepała mnie z każdego pytania, fakt,pobieżnie, ale z każdego. Na szczęście teczka się znalazła. Za miesiąc mogęodebrać dyplom ukończenia studiów podyplomowych.
A jutroimpreza. Z okazji obrony. Ale bynajmniej nie mojej. Jak ja dawno nie byłam naimprezie…
Należy ci się zasłużenie:-)
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie,.... Nie uczyłam się, zresztą, jakie studia, taka obrona
OdpowiedzUsuńto rzeczywiście mogło być lekko stresujące... ta nerwóweczka tuż przed :)))... ale w ogóle, to brawo, gratulki :* :)))... a gdzie antyrobot? :P :)))...
OdpowiedzUsuńNo element stresu niewątpliwie był,.... Dziękuję :)A antyrobot mnie zdenerwował i do tego czasu miał istnieć,,,
OdpowiedzUsuńpofantazjować zawsze można - blog dobre miejsce do tego...
OdpowiedzUsuńA skąd ten światły wniosek, że to fantazja?
OdpowiedzUsuń