Zaczęłam ją czytać na początku ciąży, jakoś w marcu,bo fajnie pisała, ciekawie... rzucił ją facet, ok, zdarza się, fajnie, zedogadała się z mamą.... potem znalazła faceta, ok, szybka miłość, ale młodośćma swoje prawa.... niepokoić się zaczęłam, jak Marcina pobito.... Nie tylepobiciem co relacją ze szpitala, że lekarze się nie starają, że coś tam poszłonie tak, że śpiączka.... potem wybudzenie i ok wszystko.... tiaa... tu też sięprzyznała że zdjęcia są nie jej i tu mnie tknęło coś po raz drugi..... naglerozstanie w lipcu, koniec miłości, jej szpital i wielki powrót i niby kara, anie kara....kłopoty z ciążą, szpital i trudności w donoszeniu... szczęśliwarodzinka.... nagle wypadek śmiertelny....
poronienie... i nowa wielka miłość, która już wzbudziła mojąniechęć, bo rtak szybko po stracie tamtej a ona już wije nowe gniazdko.... dotego kłopoty z biologicznym ojcem małej.... jej choroba w międzyczasie... itrach, złe wyniki i nagłe pojawienie się torbieli
a to wszystko w trochę ponad rok....
ostatnio mało komentowałam, bo mi nie pasowało, bo za dużotego, za bardzo naciągane, nie takie, i zastanawiałam się, czemu nikt tego niewidzi.
Nie wiedziałam jak to sprawdzić, szczególnie, że Grudziądzmoże być wymyślony też. Podejrzewam, że tak samo naciągana jest osoba Martynyniejakiej. Mój ostatni koment to było sprawdzenie, zastanawiałam się kiedy ktośzajarzy, że jest nie tak, że naciągane... Już nawet nie jest mi przykro,śmieszy mnie to.
Ilu z nas jest prawdziwych, ilu można zaufać? Takie wydarzenia podkopują wiarę w blogowy świat. Ostatnio rozmawiałam z Przyjacielem, że w sieci każdy może być tym, kim chce, że szklany ekran to magia i mur nie do przebicia, nie do sprawdzenia. Pod warunkiem, że robimy to mądrze... Tylko po co? Nie mówię, że na moim blogu jest wszystko. Wielu złych rzeczy tu nie ma. Bo nie chcę, bo drżę, bo boję się, ale nie dlatego że nie ufam. No i nie chcę litości. A reszta,... Niech będzie milczeniem.
Takie osoby jak pseudoSabina nie zdają sobie sprawy jaką krzywdę wyrządzają całemu społeczeństwu... to tak jak pijaczki i "niebiedni" żebrzący na ulicy o kila groszy na nibyjadzenie... I kto potem uwierzy prawdziwie potrzebującemu?
OdpowiedzUsuńJestem pedagogiem i pierwsze co mnie nauczyły studia to nie dawać kasy żebrakom. Zaraz dojdzie do tego, że litości na blogu też się nie da okazać. Ale do czego to doprowadzi nas jako społeczeństwo? Do zaszczucia, neiwiary i zamknięcia się we własnych czterech ścianach i to samemu, bo ktoś z zewnątrz, choćby miał być bliski, może kłamać...
OdpowiedzUsuńdziękuje za komentarz i za wizytę... będe zaglądać, co do tamtej sprawy to ona ciągle mnie boli i wolę się juz na jej temat nie wypowiadać...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobrze, to był tylko jakby impuls do odkrycia innych osób...
OdpowiedzUsuńwiesz bardzo łatwo można się zorientować czy ktoś jest prawdziwy - owszem wymaga to czasu, ale popatrz - nawet jeśli chodzi o zdjęcia, po nich widać praktycznie wszystko...
OdpowiedzUsuńTu loczek prosiłać mnie o hasło wysłałam ci na e-maila . Ta cała sytuacja bardzo mnie dotknęła pseudo Sabina czytała mojego pierwszego bloga gdzie zaczęłam go pisać jak byłam bardzo skrzywdzona tak bardzo mi współczuła tak bardzo ją wszystko interesowało a teraz mimo że nie znałam jej osobiście zabolało i to bardzo tak wiele o mnie widziała ...Pozdrawiam sobotnio ;)
OdpowiedzUsuńGorzej jak zdjęcia są wsadzane seriami
OdpowiedzUsuńGratuluję okrągłego komentarza u mnie. Dziękuję za hasło. I tak sobie myślę, czy ona nie zbierała informacji jak kto co przeżywa, by potem to opisać.... Przykre. A Wy się nie spotkałyście? Bo ktoś się chyba z nią spotkał, o ile mnie pamięć nie myli, a sprawdzić nie mam jak, bo tamten blog nie istnieje. Czy to Ty z kimś innym?
OdpowiedzUsuńJa się spotkałam z Martyną parę razy bo ona pracuje na placu co niedzielę w moim mieście ... Nawet planowałyśmy wspólny wypad nad morze . Ale po rzekomym odbiciu przez z nią Marcina zostałam przy Sabi , zjechałam Martynę jak mogła poklóciłyśmy się ... Najlepsze że dziś jak na to patrzę to może rzekomy Marcin , i Sabina to ta sama osoba , bo nie wiem czy Martyna z nim rozmawiała przez telefon ...Jeśli tak to mi głupi że z jej powodu pokłóciłam się z Martyną bo wydawała się sympatyczną osobą ;/
OdpowiedzUsuńMiałam do niej hasło... Teoretycznie Marcin do niej jechał. Ale to byłoby już... nawet nie wiem jak to nazwać... Na rozkochanie i taki koniec brak mi słów...
OdpowiedzUsuńJa nie wiem co o tym wszystkim myśleć z chęcią bym weszła na bloga Martyny i poczytała ech ale wiem że to nie realne to wszystko jest takei chore że aż głowa boli ja tylko jje kibicowałam cieszyłam sie ale najbardziej mi się nie spodobało jak tak szybko znalazła sobie Sebastiana nie oceniałam jej bo wydawało mi się że sie przyjaźnimi i może jej tak łatwiej ;/
OdpowiedzUsuńO ile pamiętam to chyba jej to nawet napisałam, że po wielkiej miłości się tak szybko nie zbiera... Więc ona nie wie co to miłość. A Martynę przydałoby się przeprosić. JA do niej dostępu nie mam, zmieniła hasło i już go nie dostałam, pewnie nie miała jak...
OdpowiedzUsuńJa sobie przypomniałam miałam w znajomych Martynę na nk więc znalazłam komentarz jej u mnie i napisałam że może ej to się wydać głupie , lecz chciałabym się zapytać czy kiedykolwiek rozmawiała z Marcinem przez telefon jeśli odpiszę i powie że nie będę nie mal że pewna że cały Marcin to kolejna fikcja ...
OdpowiedzUsuńJa już chyba nie chcę wiedzieć, lepiej sądzić, że się było całkiem oszukanym, niż tylko w co drugim zdaniu. Szczególnie, że coś podejrzewałam wcześniej, więc to też dowód na moją głupotę
OdpowiedzUsuńJa nie wiem dobrze robię czy nie jednak napisałam do Martyny by to wszystko wyjaśnić ... bo może nie zawsze była fair uważam że to że wszyscy tak na ją najechali po tym wszystkim nie było w porządku a dziś nie wiem komu można zaufac ;/
OdpowiedzUsuńtzn?p.s. co do wakacji - Mąż ma rodzinę w górach i jeździmy tam non stop - stąd wypad nad morze w sierpniu. Z dzieckiem nie da się leżeć plackiem:P
OdpowiedzUsuńEch skąd ja to znam...
OdpowiedzUsuńOsoba o której mowa wsadzała seryjnie zdjęcia... Po kilka tego samego tylko z innych ujęć, w innych sytuacjach
OdpowiedzUsuńJak najbardziej w porządku, bo trzeba to wyjaśnić. Ktoś musi mieć odwagę...
OdpowiedzUsuńJa bym wolała nie wiedzieć...
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że czytamy owszem cudze blogi.. ale rzadko od deski do deski. Więc nieścisłości trudno uchwycić. Poza tym... wydaje mi się ze ludzie patrzą na innych przez pryzmat siebie samych.. Bo skoro ja mówię prawdę to po co inni mieli by kłamać? Nie wiem... część ludzi chyba by chciało coś ambitnego pisać a nie potrafią... Mi się na początku chciało pisać ambitnie.. i skończyłam jak skończyłam :) Może dlatego że nie uważam aby litość była złym uczuciem. Ludzie z reguły są bezwzględni i bezlitośni, więc jak choć na blogu potrafią się pochylić nad drugim człowiekiem... to może ta znieczulica o której się tak powszechnie mówi, nie jest taką plagą?
OdpowiedzUsuńMinusem sieci jest jest wirtualność. Każdy może być każdym. Kilka kliknięć w klawiaturę i można zmienić kolor włosów, zrzucić zbędne kilogramy, przeprowadzić się na koniec świata, zmienić płeć. Ale po co? Po co udawać? Każdy zakłada bloga z jakiegoś powodu i od tego zależy jak bardzo ten blog będzie prawdziwy. Ile prawdy jest u mnie? 100%. Bo nie zależy mi na stworzeniu fikcji. Udaję codziennie w realu, a w sieci jestem sobą ;-)
OdpowiedzUsuńNie jestem szczera w 100%, a może inaczej, jestem w tym co piszę. Czasem coś przemilczę, ale czy to kłamstwo? Chyba nie.
OdpowiedzUsuńWszystko jest dla ludzi... Byle w ramach dobrego smaku
OdpowiedzUsuń