Czekam na urlop. Czekam jak na wybawienie. Jeszcze troszkę, naprawdę niewiele. Wskaźnik pokazuje 40 dni, faktycznie jest 29 dni pracy. I upragniony sierpień. Jezioro Rożnowskie, spokój, cisza... Cały sierpień mój. I pierwszy dzień września ;)))
No teraz to leżenia na pewno nie będziecie mieć. Z Krakowa w góry to niedaleko tak czy inaczej, nad morzem mam rodzinę, a jednak to góry kocham miłością pierwszą i nieskończoną
A ja dopiero ostatni weekend września:( bu:(
OdpowiedzUsuńa My nad morze...
OdpowiedzUsuńA ja od dziś mam trzy dni, poleżę odpocznę, a prawdziwy urlop dopiero 20-31 lipca i potem pod koniec sierpnia
OdpowiedzUsuń:( Szkoda, ale może uda się coś wygospodarować?
OdpowiedzUsuńJakoś nie lubię morza... Wolę góry niż leżenie plackiem
OdpowiedzUsuńJa mam przymusowo cały sierpień :P Gdyby nie to też już bym wzięła
OdpowiedzUsuńnawet jakbyśmy chcieli to leżeć plackiem nie będziemy, bo z Dzieckiem jedziemy... My góry mamy wtedy kiedy chcemy - rodzina Męża tam mieszka
OdpowiedzUsuńNo teraz to leżenia na pewno nie będziecie mieć. Z Krakowa w góry to niedaleko tak czy inaczej, nad morzem mam rodzinę, a jednak to góry kocham miłością pierwszą i nieskończoną
OdpowiedzUsuńA ja w tym roku o poważnym urlopie raczej nie mam co myśleć. Ale mam nadzieję, że na 2-3 dni jakoś wymknę się dla relaksu ;-)
OdpowiedzUsuńRelaks planuję 5 lipca - jadę w góry chyba, a potem 11 na imprezie u przyjaciółki. A urlop mam narzucony, stąd taki długi
OdpowiedzUsuń