Syn skończył półtora roku, a ja mam wrażenie, że jest z nami od zawsze.
- chodzi, biega, skacze, jeszcze nie bardzo wysoko, ale już próbuje dwoma nogami się odrywać. Chodzi też do tyłu, staje na jednej nodze, skacze na trampolinie i utrzymuje równowagę. Tańczy, jak słyszy muzykę i wychodzi mu to świetnie.
- pokazuje, gdzie ma oko, nos, ucho, głowę, nogę, brzuch, pupę, buzię, brwi
- pokazuje "tu sroczka krupki ważyła", przy czym gdzie i pupę pokazuje, a potem już tylko pokazuje fruu poleciała
- je sam, wszystko i nawet nie bardzo trzeba po nim sprzątać
- pije z kubka, bez rurki, bez dzióbka
- przelewa, przesypuje, przekłada
- sprząta - nie zawsze, jak ja chcę, ale sprząta, wstawia pranie, wiesza ze mną, już nawet strzepując i przypinając
- z mową to u niego kiepsko, choć komunikatywny jest nieziemsko, ale ostatnio jojczałam Osobistemu i Przyjaciółce, że wcale nie mówi "t", że jest kaka jako tata, kok jako kot, ki jako ty i w ogóle zero "t" i logopeda wzywa. A ten następnego dnia rano leży koło mnie i gada: mama, baba, Mimi - siostrę tak nazywa, bam, tete. A ja bęc. Patrzę na niego i:
- Mama
- Mama
- Tete
- Tete - i się szczerzy. Normalnie osiwieję przez niego kiedyś. W każdym razie w jego przypadku skok rozwojowy jest naprawdę skokiem i właśnie skoczył z gadaniem.
Pokochał książeczki, najbardziej te, w których jest kot i traktor.
Nadal ukochanym zajęciem jest bach - powinien być Jak Sebastian, jak nic... No trudno, ma inaczej i też fajnie :P
Zębolów 16, 83, 84 cm, 12 kg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz