W sobotę pojechaliśmy na zakupy. Chcieliśmy sobie wybrać szafkę pod umywalkę, ale to nie taka prosta sprawa, bo Cersanit robi dedykowane, a jak może pamiętacie, my umywalkę mamy nieistniejącą, znaczy zaczyna istnieć na rynku polskim, a szafka z zestawu nam się zgodnie nie podoba. Potem spożywka i do domu. Stoimy na czerwonym na skrzyżowaniu, z lewej jedzie motor i... bach, wywrotka, motor leci nam pod koła, kierowca na szczęście nogę wyjął, ale... Podnieść nie może. Dziewczyna. Osobisty niewiele myśląc wyskoczył zza kierownicy i pomaga dziewczynie dźwignąć maszynę. Zielone już było. A skoro zielone, to przecież pan z naprzeciwka musi jechać. Po chodniku ich mijał. Na szczęście za nami nikt nie odważył się zatrąbić. Podnieśli motor, Osobisty wsiadł, a pan, co kupował gazety i widział całe zdarzenie podszedł do dziewczyny, motor obejrzeć. Ale dupy do pomocy nie ruszył, baran. Zbulwersowałam się strasznie, bo ja wiem, że dla wielu motocykliści to dróg zakała, ale kurczę, wypadek, przydałoby się pomóc, a nie widzieć tylko swój cel podróży...
Ogród zaczyna nam zarastać trawą. Poza tym wsadziłam, z Córą oczywiście, warzywa. Marchew, pietruszkę, rzodkiewkę, szczypiorek, cukinie, ogórki. Dziś dalsza część z fasolą szparagową, burakami i resztą kwiatków, bo jeszcze sobie przywiozłam. I krzaczków parę. Cebulę siałam sama, po kryjomu, bo zaprawiona. Moja mała ogrodniczka ze mną kopie, sadzi, sieje i sprawdza, czy już urosło. Pominę, że gdzieś słyszałam, że jak coś rośnie 30 metrów od drogi to ekologiczne i nadaje się dla dzieci. No to mam mega ekologiczne. Dziś jeszcze czeka nas sianie kwiatów, które sobie zamówiłam i kupiłam przedwczoraj i łąki kwiatowej. Trzy pudełka zamówiliśmy, takie co zwabiają motyle, co pachną i bukiety lata. Słowem, dla każdego posiadacza trawnika: chwasty. Coś jednak podejrzewam, że te nasze chwasty będą ulubionym miejscem naszym i innych też. A zamierzamy obsiać tym 75 metrów kwadratowych. Chciałabym tam altankę, ale trochę dalej jest żwirownia i maszyna do piasku straaasznie hałasuje. A koło drogi jeszcze gorzej. Tak źle i tak niedobrze.
W niedzielę otworzyliśmy sezon i były ziemniaki z ogniska, znaczy w garnku, przyzwoicie z boczkiem, kiełbaską, mniamiiiii... A wczoraj trochę z przygodami, ale kiełbaska z ogniska, już koło naszego domu, bo ziemniaki u moich rodziców.
No to rzeczywiście kultura :/
OdpowiedzUsuńMy przedwczoraj sadziłyśmy kwiatki...znaczy ja sadziłam, a Mila udeptywała ziemię i podlewała. :)
Fajna sprawa z kwiatkami. Przedtem mnie tak nie cieszyło jak u siebie
UsuńZmagam się wciąż z prawkiem i tyle chamstwa na drodze nie spotkałam nigdzie. Ustawiczne zajeżdżanie drogi, trąbienie, bo przecież "ellka", a za kierownica kobieta należą już do kanonu. To jest kultura naszych polskich dróg;)
OdpowiedzUsuńPodobno we Włoszech jest jeszcze gorzej
UsuńA ja wlasnei ostatnio mowilam, ze cos z ludzmi sie stalo i kulturalniejsi sa na drodze :) Swoja droga kiedys bylam z siostra swiadkiem wypadku. Ja podbieglam do rannego pana, a siostar skulila sie w klebek na chodniku, zaslonila sobie uszy i zamknela oczy- taka reakacja ze starchu.
OdpowiedzUsuńJa rozumiem strach, ale nie gapienie się, bo widowisko
Usuń