Piaskownica stanęła w ogrodzie, Córa zachwycona, a mama... zaczytana. Czytam, korzystam z powietrza i z czasu. A że ostatnio namierzyłam pewną Panią w internecie, co książeczki sprzedaje, mam co czytać. Za bezcen prawie oddaje książki raz czytane, ale w mojej kategorii, czyli nie widać, że otwierane. Zresztą, do biblioteki też ostatnio zawędrowałam, co prawda tylko jedną, ale przyniosłam i... prawie kończę. Stopuje mnie jedno zlecenie, ale dziś je napiszę i będę mogła znów czytać. Do kolejnego zlecenia ;)
Kota na mnie obrażona, bo wzięłam za frak, zapakowałam do kosza i zawiozłam do weterynarza, bo ją dusi, jak nie wiem co. Dostała zastrzyk, pewnie będzie 2 tygodnie spokoju i na nowo. Wet rozkłada ręce. Wpakowałam Kotę do koszyka, Córa w ryk. Potem cały czas, jak mnie nie było, całe 15 minut, do mamy mej mówiła "Mama cici" i miała tak zrozpaczoną minę, że prawie płakała. Na szczęście mama cici oddała. Koci koszyk chciała wynieść...
Posiałam sobie wczoraj kwiatki. Różę tęczową. Zamówiłam kiedyś 10 nasionek, ciekawe, co z tego wyjdzie. Nie zapłaciłam dużo, więc szkoda nie będzie.
Budowa rusza, Osobisty tam już coś zaczyna, więc siedzimy same. Może w weekendy się uda tam pobyć razem, bo znowu mnie ciągnie, jak szalone. Dziś może, jak nie będzie padać, powykopujemy krzaki od mojej mamy i jutro pojedziemy je wkopać. Niech się już zieleni. Dobrze, że nie musimy z tym czekać na odbiór, będzie już coś rosło, a nie taki zielony plac.
Moja zawsze się tak obraża, jak ją do weterynarza zabieramy;) A ile jest miauczenia i prychania;)
OdpowiedzUsuńMoja na szczęście u weta potulna jak trusia :P Jeszcze by ją pańcia zostawiła ;)
UsuńCiekawe czy bardziej chodziło jej o powrót kota, czy Twój? :)
OdpowiedzUsuńChyba kota, bo dziś, jak Osobisty wyjeżdżał i powiedziałam, że tatuś zabierze Nikę, to zrobiła to samo.
Usuń