Wolne sobie wczoraj chciałam zrobić. Wagary, jak na pierwszy dzień wiosny (?) przystało. Ale nie da się, jak dziecko przynosi buty i kurtkę i się wybiera. No i poszłyśmy na spacer, choć moje ścięgno Achillesa prosi o leżenie i nawet straszenie pewnym rehabilitantem nie sprawia, że boleć przestaje.
I tak sobie idziemy, tu grupka, tam grupka, więc tłumaczę Córze:
- Dziś dzień wagarowicza. W podstawówce to może nie, ale wyżej to przynajmniej raz w ten dzień na wagary iść trzeba.
Mijała mnie jakaś starsza pani, z miną świętego oburzenia. Ale dwóm nastolatkom ewidentnie humor poprawiłam.
hihihihi a potem mówią że nasze dzieci to sa nienormalne ;)
OdpowiedzUsuńPrawda? Zupełnie nie wiem dlaczemu
UsuńI tu się zgadzam;) Zawsze w szkole chodziliśmy na wagary w ten dzień z moją paczką;)
OdpowiedzUsuńA ja nie pamiętam już :P wstyd normalnie
Usuńhaha;)Takich pedagogów w szkole potrzeba. Pamiętam pedagog z liceum. Przychodziła czasami na zastępstwo, jak nie miałam jakieś środkowej lekcji, ale generalnie nie była słuchana, raczej zbywana milczeniem. Nie chcieliśmy z nią rozmawiać.Zresztą jedyne co zawsze przygotowywała na zajęcia to "rozmowa o asertywności, co to jest, itd''.
OdpowiedzUsuńA dziękować, pewnie dlatego do szkoły się nie wybieram :P
UsuńMój pedagog, zresztą jestem z nim na Ty, jest muzykiem, ma zespół, małolaty sikają po nogach, ale dzięki niemu jestem tu, gdzie jestem
Nie jestem za wagarami, moi rodzice też nie byli. Ale zawsze mówili mi jedno, jeżeli idzie cała klasa, masz iść też ty...a kiedy szła cała klasa??? w pierwszy dzień wiosny :) A najlepiej było w liceum...szkoła mała z każdego rocznika tylko dwie klasy, więc łącznie 6 klas, po ok 20 osób. Wszyscy się świetnie znaliśmy, więc zawsze w tym dniu szkoła była pusta, a my wszyscy razem na wagarach...kiedyś z całej szkoły zostało tylko 5 osób...ale miały problemy, nauczyciele do końca roku im wytykali że się wyłamały :P
OdpowiedzUsuńZa wagarami jako tako nie, ale Dzień Wagarowicza jest sympatyczny :)
UsuńZwłaszcza jeżeli świeci słońce :P
UsuńEch, przypominają się stare dobre czasy. Na studiach Dzień Wagarowicza robiło się częściej, ale w szkole średniej to było prawdziwe święto - celebracja zwiewania ze szkoły ;)))
OdpowiedzUsuńNa studiach jak zwiałam z etyki, to spotkałam pana doktora na przejściu dla pieszych :P Częściej zwiewałam, jak ciągnęłam dwa kierunki, bo mi się już nie chciało
Usuń