My go rozśmieszyliśmy bardzo.
Wizja przeprowadzki się oddala, dzień "0" na pewno takim nie będzie, nie ma szans. Ogrzewanie poszło wolniej, niż się spodziewaliśmy, dziś Osobisty nie pojedzie, bo jutro wyjeżdża na 3 dni, czyli de facto tydzień stracony. Przynajmniej jednak sobie ciut odpocznie, bo nie szalona delegacja, a wyjazd na targi. Dodatkowo Córa dostała wczoraj gorączki i nie wiem, czy damy radę w tym tygodniu wybyć z domu, ona do przedszkola, ja porobić w domu. Kwestia otwarta, bo dziś nic jej nie jest.
Termin przesuwamy na bliżej nieokreślony, ale bliski, czyli najszybciej, jak się da. Jesteśmy blisko.
Wczoraj pojechaliśmy kupić zaprawę do luksferów, przy okazji zanabyliśmy dzwonek do drzwi. W drodze powrotnej Osobisty siadł za kierownicę. W sumie nie wiem czemu. Tak po prostu. Jedziemy sobie spokojnie, ruch spory, jak to niedziela wieczór, nagle... Bez ostrzeżenia, kierunkowskazu i mrugnięcia okiem wyjeżdża nam pod koła samochód z prawego pasa. Moje "Uważaj!!", jego ostry skręt w lewo...
Drugi raz wykonał taki manewr bez patrzenia, drugi raz się udało, nic nie jechało. Śliznął bokiem, nie zderzyliśmy się, choć przepisy mówią, żeby walić... Wiem, że się w takiej chwili nie myśli, to odruch, że się ucieka. Ja kątem oka zobaczyłam sytuację w tamtym aucie. Blondynka nawet nie drgnęła, facet - pasażer darł się na nią i pokazywał na nas.
Mam nadzieję, że łysol wyciągnął ją z samochodu za te blond kudły na najbliższym przystanku, wsiadł za kierownicę, a jej kazał zapitalać na piechotę. Nie, nie jestem mściwa. Jestem pedagogiem resocjalizacji przeciwnym więzieniom.
Ja bym nas rozbiła. I pal licho rozbity samochód, lawetę i tak dalej... Dzieci byłyby na maksa przerażone...
Przerwa w trasie obowiązkowa, bo kolana miękkie.
W Krakowie będzie Disney on Ice. Marzy mi się trochę, ale fajne bilety już sprzedane, a inne drogie, jak nie wiem co. Może jeszcze kiedyś. Bo dom marzy mi się bardziej. I parapetówa, na którą już robię wstępne plany i wstępne listy gości. Tym, chyba nie rozśmieszę, co?
Kurcze, dobrze, ze Wam sie nic nie stało! Nie zna sie dnia, ani minuty ...
OdpowiedzUsuńCo sie odwlecze to nie uciecze, cudownie bedzie Wam w tym nowym domu, jestem pewna :)
A Disney on Ice cudowny jest, chodzimy juz trzeci rok pod rzad, akurat na urodziny Kudlatej to w Oslo corocznie wypada.
I daje radę, bo ja się boję właśnie, że Córa za mała troszkę i nie wysiedzi...
UsuńMysle, ze jeszcze jest za mala, za rok bedzie juz jej pasowało ;)
UsuńA jak znajdziesz chwile to napisz prosze dlaczego jestes przeciwna więzieniom? Bardzo mnie to Twoje zdanie zainteresowało ...
Napiszę osobną notkę w takim razie :)
UsuńTo już mi mniej żal Disneya :)
Boże... Właśnie przez takich, za przeproszeniem, debili, na drogach jest tyle wypadków... Dopiero teraz to widzę, jak jeżdżę po mieście "elką"... Jak dobrze, że jesteście cali! Brrr...
OdpowiedzUsuńChwila nieuwagi, niekoniecznie własnej i gięta blacha...
UsuńAkurat to ja mam refelks za kierownica. Bardziej tez skupiam sie na drodze. Moj tata zawsze powtarzal, ze nigdy nie nalezy ufac innym keirowcom i tego sie trzymam. Oczy dookola glowy i pelne skupienie.
OdpowiedzUsuńJeszcze troche i bedziecie na swoim, dacie rade ;)
Zasada ograniczonego zaufania jest na drodze najważniejsza. Tu nie była kwestia refleksu, bardziej szczęścia i umiejętności.
Usuń51 year-old Electrical Engineer Standford D'Adamo, hailing from Etobicoke enjoys watching movies like Planet Terror and Sailing. Took a trip to Thracian Tomb of Sveshtari and drives a Gurney Eagle Mk1. kontynuuj czytanie
OdpowiedzUsuń