Pamiętam. Obiecałam. I pamiętam ot tak, bo zawsze pamiętam.
Sto lat na cmentarzu, nawet jak się wie, że w tle leci audycja z jakiegoś spotkania z Janem Pawłem II niesmaczne, ale...
Jeżeli uważasz cmentarz za miejsce pełne smutku, gdzie trzeba sunąć między grobami w zadumie i z odpowiednią powagą, to owszem - jakiekolwiek przejawy radości mogą być, jak piszesz, niesmaczne. Jednak pewnie nie brak ludzi, dla których to miejsce, w którym możesz odwiedzić rodzinę i wcale się nie smucić. Według mnie na cmentarzu nie ma bliskich - oni są w naszej pamięci, ale nie ma ich pod nagrobkami. Tam są tylko ziemskie skorupki, otoczki. Żyją w nas. Zresztą, napisałaś tak skrótowo, że można dorobić sobie do tego "sto lat" co najmniej kilka historii. Choćby "spójrz, babciu, jak szybko rośnie twoja wnuczka. Dziś kończy 5 lat..."
Jeżeli uważasz cmentarz za miejsce pełne smutku, gdzie trzeba sunąć między grobami w zadumie i z odpowiednią powagą, to owszem - jakiekolwiek przejawy radości mogą być, jak piszesz, niesmaczne. Jednak pewnie nie brak ludzi, dla których to miejsce, w którym możesz odwiedzić rodzinę i wcale się nie smucić. Według mnie na cmentarzu nie ma bliskich - oni są w naszej pamięci, ale nie ma ich pod nagrobkami. Tam są tylko ziemskie skorupki, otoczki. Żyją w nas.
OdpowiedzUsuńZresztą, napisałaś tak skrótowo, że można dorobić sobie do tego "sto lat" co najmniej kilka historii. Choćby "spójrz, babciu, jak szybko rośnie twoja wnuczka. Dziś kończy 5 lat..."
Bo to tylko powierzchniowo jest o święcie zmarłych. Ale owszem, to nie miejsce na snucie się, mnie tylko w smutek wpędzają małe grobki
Usuń