Moja psicajuż nie jest taka mała jak na początku. Jest też dużo bardziej włochata. Wsumie to składa się głównie z włosów. I ze złośliwości. Dziś żywota dokonałakolejna zabawka. Kółko plastikowe, które i tak sporo przetrwało, choć po drodzekilka razy zmieniało kształt. Dziś je zeżarła do końca. Dokładnie tak, zeżarła.Bo Nika jak jest zła to na złość nam zżera swoje zabawki. Maskotki patroszy wminutę, czasem dłużej. Rekord to 2 minuty. Miała w swoim 10-miesięcznym życiutrzy i ani jednej więcej nie dostanie. Zbankrutowałabym. Gumowemu jeżowiodgryzła głowę. Piłkę do tenisa załatwiła wczoraj, bo mama jej nie puściła napole tuż po tym, jak z niego wróciła całkiem mokra. Bo moja psica jak leci napole to kopie tunele w śniegu. Lub po błocie lata. A że kudełki ma długie topotem ma kulki śniegu powbijane w brzuch i pod brodą, a z reszty zwyczajniekapie. Podłoga oczywiście do mycia się tylko nadaje. Ale lubię te moje 8 kilopsa. Ten jej puszysty ogonek i puszyste uszy (o ile da je sobie uczesać, boczesanie uszu to zbrodnia niesłychana).
Mam nowekubeczki. Dwa. Przy czym znów jeden ulubiony. Chyba muszę zainwestować w nowąszafkę, bo mi się nie mieszczą.
Zostałamwykorzystana*. Przez dwóch facetów na raz.I jeszcze się na to zgodziłam… Nie wypłacicie się chłopaki…
* Pisemnie, w sensie, że cośmiałam napisać. Zboczeńcy
Kierowana komercyjności przełamałam się i zakupiłam pluszaka Czarnej Kulce. Piękny pluszowy hipcio - to nic, że z promocji. Wykonany z tego mięciutkiego pluszu, nawet duży. Czarna Kula go dostała, podziękowała i rozpoczęła podrzucanie go na dywanie. Poszłam więc ze spokojem zaparzyć herbatę. Wracam.. a tu hipek zamordowany. Oczy odgryzione a poprzez wolne oczodoły Czarna ze stoickim spokojem wysuwa waciany mózg hipciowy. Pies morderca normalnie. :)
OdpowiedzUsuńJak ładnie opisałaś ciężki los zabawek ;) Jakbym widziała tego mojego zabójcę
OdpowiedzUsuńMam psy i jestem ich wielka miłośniczką, jednak los zabawek tych kochanych czworonogów jest przykry. Pluszak - to cała "wata" ze środka wyjęta, a jak piszczałka, to góra tydzień i po piszczałce. Mam torbę zabawek - niepiszczących piszczałek - świnkę, kostkę, kręgla, 4piłki, kaczkę, kurczakowe udo- wszystkie porozgryzane przez moije psinki.Nie wiem jaka to przyjemność psuć zabawki;) U mnie jest zawsze tak, że na początku, kiedy zabawka jest nowa, to nawet na chwilę nie można zabrać, bo nawet śpi i ma pod łapką - jakby trzymała. A jak odgryzie tę piszczącą część to się kuli i siedzi wystraszona pod stołem, ze popsuła zabawkę... A z kolejną... jest podobnie. Te "wyrzuty psiego sumienia" trwają bardzo krótko, bo następna przeżywa w całości góra tydzień. I nie kupuję już więcej zabawek.
OdpowiedzUsuńJa wolę koty i już wiem czemu... Ale wyszło jak wyszło...
OdpowiedzUsuńJa miałam kota i już nigdy więcej.
OdpowiedzUsuńNajcudowniejsze stworzenia pod słońcem... Ale czasem los decyduje inaczej... No i mam psa, owszem, lubię go... Bardzo lubię, ale to nadal tylko lubię...
OdpowiedzUsuń